Uwolniony rynek ratuje nosorożce

Do połowy lat dwutysięcznych ilość kłusowanych w parkach narodowych w RPA nosorożców wynosiła kilkanaście, może kilkadziesiąt sztuk rocznie. Był to ogromny problem dlatego też postanowiono z nim walczyć. W 2009 roku na terenie RPA (i innych krajów też) wprowadzono zakaz kupna i sprzedaży rogu nosorożca. Oznaczało to w zasadzie zakaz hodowli nosorożców na prywatnych farmach więc farmerzy zaczęli się ich pozbywać. Nie zmieniło to jednak postawy chorych ludzi w Azji, którzy wierzyli, że dzięki rogowi nosorożca zrobią lekarstwo na swoją chorobę. Straszenie śmiertelnie chorego człowieka więzieniem jest nierozsądne. Kiedyś mi człowiek opowiadał, że urząd się go o coś czepiał. Odpisał im, że i tak ma raka, więc mogą sobie pisać. O dziwo podobno przestali. Sumienie? Tak czy inaczej po wprowadzeniu zakazu zamówienia od chorych ludzi z Azji zamiast do farmerów poszły do kłusowników i już nie kilkadziesiąt dzikich nosorożców zabijano w parkach narodowych, a liczba ta zaczęta być liczona w tysiącach z rekordem 1215 zabitych nosorożców w 2014 roku. Od 2015 roku liczba przypadków kłusownictwa spada, gdyż w RPA, mimo protestów „ekologów” i organizacji „pro zwierzęcych” zniesiono zakaz handlu rogami. Farmerzy mogli sprzedać swoje zapasy, zaczęli też inwestować. Za kilka, może kilkanaście lat sytuacja wróci do równowagi, gdzie na farmach będą hodowane nosorożce na lekarstwa, dzięki czemu te w parkach narodowych będą zostawione w spokoju przez kłusowników, którym nie będzie się opłacało ich zabijać.

Dodaj komentarz