Byłem przedsiębiorcą. No może nadal nim jestem, ale nie w takim wymiarze jak kiedyś. Swoją pierwszą firmę założyłem w wieku 16 lat, a poważną karierę zakończyłem mając lat 25. Wtedy to postanowiłem zwolnić i skupić się na innych rzeczach niż działalność gospodarcza.

Pierwsze kroki

Jako 14 letni chłopak, wraz z bratem kupiliśmy komputer. Jak każde dziecko używałem go do grania. Na szczęści nie pożałowaliśmy pieniędzy i wyposażyliśmy go w modem i łącze internetowe prędkości 22 kb/s i cenie 13 zł za godzinę połączania. Nie pozwalało to na wiele, gdyż sami opłacaliśmy rachunki, ale i tak było to bardzo dużo.

Internet wyglądał wtedy inaczej niż teraz. Strony internetowe nazywane były „e-zinami” czyli elektronicznymi czasopismami. Łącząc się na 3 minuty z internetem, można było odwiedzić kilka stron internetowych i ściągnąć je na twardy dysk. Wtedy się rozłączało z internetem i nie płacąc czytało je z dysku.

Zacząłem więc prenumerować strony o grach komputerowych, a po kilku miesiącach zacząłem pisać artykuły i recenzje gier dla jednej z najpopularniejszych wtedy stron o grach. Dzięki temu redakcja przysyłała mi gry, które mogłem sobie zatrzymać.

Niestety po kilku miesiącach zostałem wyrzucony z redakcji i źródło z grami się skończyło. Powodem wyrzucenia były błędy ortograficzne i takie tam. Niestety Word wtedy nie podkreślał błędów, gdyż nie było jeszcze polskiej wersji. Dzisiaj pisanie jest prostsze, gdyż nawet przeglądarka błędy podkreśla.

Wyrzucony z „pracy” wymyśliłem, że gdybym otworzył swoją własną stronę internetową o grach komputerowych to wydawnictwa gier by mi je przysyłali do recenzji. Tak też zrobiłem. Zacząłem uczyć się HTML, PHP i innych ważnych umiejętności. Pierwszy numer mojej strony internetowej ukazał się 15 marca 2001 roku.

Wydawnictwo Internetowe

Strona z grami rozwijała się szybko. Jak większość stron internetowych zacząłem handlować reklamą. Wychodziło mi to całkiem dobrze. Bardzo szybko, mając już klientów, zacząłem handlować reklamą również na stronach moich przyjaciół.

To właśnie z reklam czerpałem wtedy pieniądze. W chwili świetności współpracowałem z ponad 300 witrynami internetowymi na których emitowaliśmy ok 2,5 miliona odsłon dziennie. Powstała więc taka mała sieć reklamowa, która dzisiaj zarabiałaby duże pieniądze, jednak wtedy rynek reklamy w internecie wyglądał zupełnie inaczej.

Dopiero założenie wydawnictwa przyniosło mi poważniejsze pieniądze i pozwoliło zatrudnić w firmie kilku pracowników. Wydawnictwo powstało przez przypadek.

Jeden z ludzi, któremu handlowałem reklamą dał mi znać, że zamyka serwis. Z tego co wyczytałem między wierszami to oblał on maturę i rodzice zrobili z nim „rządy”. Zaproponowałem, że skoro on nie może prowadzić tego serwisu, to aby mi go przekazał i ja będę go prowadził dalej. Zgodził się. Na serwisie mi zależało, gdyż był to jeden z 10 najbardziej oglądalnych serwisów w mojej sieci reklamowej.

Serwis ten zawierał opracowania lektur szkolnych, streszczenia, gotowe wypracowania, wiersze i treści lektur itp. Wśród serwisu skupiona była młodzież, która wymieniała się swoimi pracami, dyskutowali na forum itp.

Dzięki temu serwisowi udało się zarobić pierwsze kilkaset tysięcy. Przeglądając statystyki odkryłem ile czasu ludzie spędzają w serwisie i ile za to płacą. Internet wtedy kosztował 7 zł / h. Moim pomysłem na biznes było nagranie serwisu na płytę CD i handlowanie nią po 15 zł, potem po 29,90. Sprzedawało się kilkaset płyt miesięcznie.

Mój biznes zacząłem nazywać dostarczaniem do domów internetu w wiaderku. Połączenie przez rurociąg kosztowało 7 zł / h, a gdy ktoś zamówi cysternę w postaci płyty CD będzie miał w domu cały serwis za procent tego, co musiałby zapłacić ściągając go przez internet.

Zacząłem tworzyć nowe płyty. Kupowałem serwisy internetowe, nagrywałem je na płyty i sprzedawałem. Biznes bardzo szybko rósł. Jedna z gazet nazwała mnie nawet „najmłodszym polskim milionerem”.

Sprzedaż w internecie

Wydawnictwo działało niecałe 2 lata. Przyczyną upadku była Neostrada, a więc szerokopasmowy dostęp do internetu. Dysponując tanim internetem ludziom nie opłacało się kupować płyt z zawartością, która była dostępna za darmo w internecie.

Niestety za późno zrozumiałem nadchodzące przemiany i starałem się ratować firmę produkując coraz to bardziej dopracowane płyty CD, jednak piractwo i programy typu Napster czy BearShere skutecznie obniżały sensowność takich działań.

Zamknąłem wydawnictwo, a ponieważ zostałem z całym osprzętem do produkcji płyt CD otworzyłem mała drukarnię płyt CD/DVD, która już nie jest moja, ale działa skutecznie do dzisiaj. Drukarnia była jednak opcją na przetrwanie, gdyż rok później powstała druga firma, która odniosła jeszcze większy sukces.

Wspólnie z przyjacielem zainteresowaliśmy się handlem w internecie. Tak powstała firma ESC Poland. Naszym celem było stworzenie firmy, która zajmowałaby się logistyką dla sklepów internetowych. Stworzyliśmy kilka swoich sklepów internetowych i zaczęliśmy handlować, dzięki czemu powstała baza danych produktów, zapełniał się magazyn oraz ulepszane było oprogramowanie.

Jeżeli ktoś prowadził popularny serwis internetowy np. o samochodach i mieszkał w akademiku, to trudno mu było otworzyć sklep motoryzacyjny, gdyż nie miałby gdzie trzymać towaru, a i czasu na latanie na pocztę za dużo nie miał. Właśnie do takich ludzi się zgłaszaliśmy i oferowaliśmy swoje usługi. Człowiek tworzył sklep, łączył się z naszą bazą danych pobierał co mamy w sprzedaży i wybierał czym chce handlować. Kiedy klient zamówił, nawet nie wiedział, że to firma zewnętrzna realizowała przesyłkę. Podobnie jak klient dzwonił, nawet nie wiedział, że nie dzwoni do siedziby serwisu tylko do innej firmy.

W oparciu o ten system powstało kilka tysięcy mikro sklepów internetowych. Z systemu korzystało też kilkadziesiąt większych sklepów, a i nasze własne sklepy, które założyliśmy dla zdobycia doświadczenia także urosły. W chwilach świetności firma zatrudniała 27 osób, a więc było to przedsięwzięcie na sporą skalę.

Firmę tą rozwijałem 6 lat. Okazało się, że firma w takim modelu jak została stworzona nie mogła dalej działać. Rynek zmieniał się szybko, internet zalała fala dotacji europejskich skutecznie doprowadzając do spadku zyskowności. Firmę trzeba było koniecznie zrestrukturyzować. Ponieważ wspólnik miał na to lepsze pomysły, w wieku 25 lat, w grudniu 2009 roku cała firmę przekazałem wspólnikowi, który dalej ją rozwija samodzielnie.

Fundacja KCBE

Media bardzo, może nawet z przesadą, podchwyciły temat najmłodszego milionera w kraju. Po serii artykułów na mój temat zaczęły się do mnie zgłaszać rożne organizacje, abym podjechał i coś opowiedział o przedsiębiorczości. Najwięcej zgłaszało się liceów. Ich liczba była tak wielka, że jeden człowiek nigdy w życiu by nie objechał.

Stworzyłem więc fundację, która zajmuje się organizowaniem lekcji przedsiębiorczości z prawdziwymi przedsiębiorcami. Fundacja działa już ładnych kilka lat, wspólnie z dziesiątkami zaangażowanych przedsiębiorców przeprowadziliśmy kilka tysięcy lekcji w całym kraju.

Uczelnia ASBIRO

Ponieważ moja fundacja organizowała coraz więcej lekcji przedsiębiorczości, coraz więcej młodych ludzi prosiło nas, aby odwiedzało ich więcej przedsiębiorców.

Do tej pory wyglądało to tak, że przedsiębiorca jechał do szkoły i opowiadał o biznesie. Na sali było kilkudziesięciu osób, z czego zaledwie kilka było naprawdę zainteresowanych i chciało więcej zajęć. Postanowiłem więc zacząć organizować zajęcia w innym modelu. Mianowicie zacząłem zapraszać młodych ludzi na spotkanie z przedsiębiorcami. Aby to nie przedsiębiorca jechał, tylko aby z całej Polski młodzież zjechała się do warszawy na przepełnione wykładami weekendy.

W ten sposób powstała Uczelnia ASBIRO, w którą jestem obecnie zaangażowany. Jej głównym produktem jest Kurs Podstawowy, którego powstanie opisałem powyżej. Obecnie realizujemy także Studia Podyplomowe MBA oraz liczne seminaria ze znanymi przedsiębiorcami, również miliarderami.

Uczelnia organizuje wakacyjne obozy przedsiębiorczości dla studentów, oraz cykliczne zloty absolwentów, podczas których dobrze się bawimy, a także uczymy.  Wszystko uzupełnia stworzony przez nas Inkubator Przedsiębiorczości, gdzie mniej doświadczeni przedsiębiorcy oraz ci chcący zaoszczędzić na podatkach stawiają pierwsze kroki.

W ramach Uczelni ASBIRO działa także Gimnazjum oraz Liceum z internatem.

Jak więc widać ASBIRO to duża szybko rozwijająca się Uczelnia, działa zaledwie kilka lat, a wszystko to osiąga dzięki najlepszej kadrze wykładowców, którzy są praktykami biznesu. Wśród nich jest dużo osób z listy najbogatszych Wprostu. Udało mi się stworzyć szkołę, gdzie o tym kto zostaje nauczycielem nie decyduje formalne wykształcenie, ale praktyka przedsiębiorcy.

Co robię teraz?

Powyżej opisałem pokrótce moją karierę. Ogólnie udało mi się w życiu zrobić kilka dobrych interesów. W 2009 roku (po 9 latach) ostatecznie postanowiłem wycofać się z aktywności biznesowej na dużą skalę. Część przedsięwzięć zamknąłem, część serwisów oddałem swoim pracownikom, aby je dalej prowadzili, część przedsięwzięć sprzedałem, a uzyskane pieniądze zainwestowałem w różne rzeczy jak nieruchomości itp.

Może nie mam prywatnego odrzutowca, ale nie narzekam. Mieszkam wygodnie, mam co jeść, samochód zawsze tankuję do pełna. Dużo piszę, chociażby tego bloga. Dużo też podróżuję, staram się zimy spędzać w ciepłych krajach. Angażuję się w różne przedsięwzięcia. Przykładowo buduję z przyjacielem szkołę w Afryce i wiele innych. Są to bardzo ciekawe i zajmujące rzeczy, jednak nie jest to działalność typowo zarobkowa.

W chwili obecnej prowadzę dwie organizację. Jest to Fundacja KCBE oraz Uczelnia ASBIRO, która szybko się rozrasta i zabiera mi coraz więcej czasu. Jest to jednak miło spędzony z którego czerpię dużo satysfakcji.

Tyle na mój temat. Dziękuję, że chciało ci się to wszystko przeczytać. To, że ktoś widzi sens w tym co piszę jest dla mnie największą nagrodą. Wszystkiego dobrego.