Witam wszystkich serdecznie na Seminarium kończącym kolejny już z kolei rok akademicki Uczelni ASBIRO. Jak zawsze zapowiada się ciekawy weekend. Bardzo dużo przez ten rok się działo. Zdecydowanie był to najaktywniejszy rok w całej naszej historii. Rekrutacja jesienią przebiegła pomyślnie. Dokonaliśmy przekształcenia w Uczelnię Wyższą. Uruchomiliśmy już rekrutację na nasze własne studia podyplomowe. Po raz kolejny też prosimy ministra o pozwolenie na organizację własnych studiów z zarządzania. A jest to iście kosmiczne wyzwanie. Dlaczego kosmiczne?
Na Wikipedii znalazłem informację, że w całej swojej historii ludzkość umieściła na orbicie ok 8 tysięcy sztucznych satelitów. Tymczasem kilka tygodni temu firma SpaceX rozpoczęła umieszczanie na orbicie satelitów systemu Star Link. Pierwsze 60 sztuk już lata w kosmosie, a docelowo, chyba w 2027 roku ma być ich 12 tysięcy. Jedna firma w ramach jednego projektu ma więcej niż podwoić liczbę sztucznych satelitów. Zainteresowałem się tym tematem i ściągnąłem wniosek o pozwolenie na wystrzelenie satelitów oraz do zajęcia pasma radiowego jaki SpaceX wysłał do Federalnej Komisji Komunikacji. Podanie i 14 załączników liczyło razem 439 stron. Cóż mogę powiedzieć. Nasz wniosek o uruchomienie studiów zarządzania dla kilkudziesięciu studentów liczy dużo więcej stron. Jest więc widzicie jest to iście kosmiczny wysiłek i prędzej czy później dolecimy do celu.
No właśnie. CEL. A cel naszej Uczelni można powiedzieć, że też jest kosmiczny. Dlaczego kosmiczny? Ano dlatego, że branża przygotowania ludzi do poważnego zarządzania biznesem jest bardzo podobna do wychowywania dzieci. W dużej mierze opiera się na stwarzaniu pewnego rodzaju iluzji, aby dziecko czy też młodego adepta prowadzenia firmy nakłonić do stosowania skuteczniejszych dla niego rozwiązań niż te, które podpowiada mu mało doświadczony umysł. Dzieci straszymy babą jagą aby jadły obiad i ubierały czapkę. Nie możemy w stosunku do dzieci używać racjonalnych argumentów. Najzwyczajniej na świecie są za małe. Baba Jaga działa lepiej niż teoria spadku odporności w funkcji temperatury.
W świecie nauki przedsiębiorczości jest podobnie. Młodzi nie słuchają racjonalnych argumentów, a jeżeli słuchają to nie mają doświadczenia i nie potrafią dobrych rad wcielić w życie. Dlatego też w branży tej istnieje wiele anegdot, historii, swoistych odpowiedników Baby Jagi i innych stworów.
Jedną z takich historii jest ta o kosmicznych długopisach. Mówi ona o tym, że NASA rozrzutnie wydała milion dolarów, aby opracować długopis, który pisze w stanie nieważkości. Rosjanie natomiast wpadli na pomysł, że do pisania mogą używać ołówka i oszczędzili dzięki temu duże pieniądze.
Historia ta ma nas uczyć o tym, że w biznesie spotkamy wiele problemów, które możemy pokonać jednym, dobrym, błyskotliwym pomysłem. Ma nam pokazać, że nie trzeba mieć pieniędzy do prowadzenia biznesu, że każdą przeciwność można pokonać sprytem. Ma ona pokazać młodemu człowiekowi, że wszystko jest możliwe, jeżeli tylko będzie mądrze postępował i wpadał ciągle na genialne pomysły, na jakie wpadli Rosjanie wysyłając w kosmos ołówek.
Naszym zadaniem jest taką zdecydowaną na prowadzenie biznesu młodzież wyprowadzić z fantazji i pokazać im prawa czy też mechanizmy naprawdę rządzące w świecie prowadzenia biznesu. To trochę przykre, ale w pewnym sensie mówimy wam, że ani Baba Jaga, ani św. Mikołaj nie istnieje.
Naprawdę historia z kosmicznym długopisem wygląda tak, że w latach 60-tych jeden z dziennikarzy pisząc o planowanej podróży na księżyc zauważył, że w kosmos lecą dwa długopisy kosztujące 128,84 dolarów każdy. NASA w raporcie umieściła aż 34 takie długopisy za około 4300 dolarów. Oczywiście były to zwykłe długopisy, ale usprawnione przez owinięcie ich wielokrotnie folią oraz z doszytymi rzepami, aby można je było łatwo przyczepić do ubrania. Historyjka stała się sensacją. Nagonkę medialną postanowiła wykorzystać firma FISHER, która produkowała długopisy. Opracowała ona bardzo wytrzymały długopis, przystosowany do warunków nie tylko w kosmosie, ale także na pustyni, mroźnej arktyce czy wilgotnych tropikach. Rozpoczęła również kampanię promującą nowy długopis i w materiałach promocyjnych informowała, że wydała milion dolarów na jego opracowanie i że jest to długopis potrafiący pisać w kosmosie. Firmie Fisher udało się namówić NASA, aby ta wyposażyła astronautów w ich długopisy. Taka jest prawda za tą historią.
Prawdą jest też to, że Rosjanie pisali w kosmosie ołówkiem. Rysiki jednak często łamały się i stanowiły zagrożenie nie tylko dla delikatnej aparatury ale także dla płuc atronautów, dlatego też bardzo szybko zaczęli pisać kredkami świecowymi. Takie proste gliniaki były lepsze od ołówka. Było tak do 1969 roku, kiedy przekonali się do wstrętnego kapitalizmu i zamówili w firmie Fisher 100 kosmicznych długopisów oraz 1000 wkładów do nich.
Prawda jest taka, że ołówek przegrał konkurencję z długopisem za milion dolarów. Zupełnie inaczej niż sądzi ogromna większość młodych adeptów przedsiębiorczości. A takich błędnych koncepcji w literaturze namawiającej do biznesu jest wiele. Chcecie posłuchać o pasywnym dochodzie… ? Może ten temat zostawimy na wieczorną integrację przy piwie :).
I tak zaczynając biznes kierujemy się pewnymi przekonaniami. Te przekonania się zmieniają w miarę zdobywanego doświadczenia. Po dziesięciu czy dwudziestu latach nawet nie zauważamy jak nasze myślenie ewoluowało. Jak w tej samej sytuacji podejmujemy inne decyzje żałując tego, dlaczego dwadzieścia lat temu nie byliśmy tacy mądrzy. I cała w tym sztuka! Bo to nie wystarczy tylko wziąć wiedzę od doświadczonych i dać ją początkującym. Problem jest dużo głębszy.
Początkujący przedsiębiorcy nawet jak im powiemy, że trzeba chodzić w czapce to nie będą się słuchać. Musimy ubrać czapkę w historie o kosmicznym długopisie czy o pasywnym dochodzie. Wtedy podejmują działania.
I tutaj jest nasza rola. Powiedzieć, że pewne przekonania to marchewka, że nie istnieją, że naprawdę to krytykowany długopis wygrał z ołówkiem. Naszą rolą jest pokazać młodym niedoświadczonym jeszcze osobom jak w praktyce wygląda biznes, a możecie być pewni, że jest trudniejszy niż opisują to w literaturze motywacyjnej. Część bez emocjonalnego dopingu się podda. Trudno. Widać biznes nie był im pisany. Być może oszczędziliśmy im kłopotów, braku płynności depresji czy samobójstwa. Reszta natomiast będzie dużo poważniej patrzeć na swoje działania. Bo to nie chodzi o to, aby wmawiać ludziom, że łatwo dojść do celu, ale aby szczerze i bez owijania w bawełnę wytłumaczyć im, jak droga do sukcesu rzeczywiście wygląda i być może nawet porozmawiać czy warto ją podejmować? I już zdradzam wam moją odpowiedź – WARTO!
Rok akademicki się kończy. Sądząc po tym co do nas wysyłacie, co piszecie, jakie świadectwo przekazujecie dalej to całkiem dobrze nam to wychodzi. Chciałbym tutaj wam wszystkim za te dobre słowa serdecznie podziękować. Studentom w szczególności za zaufanie. Absolwentom za wszelkie uwagi i sugestię, a wykładowcom za trud i chęci w kształtowaniu umysłów swoich mniej doświadczonych kolegów.
To tyle tytułem wstępu. Widzę, że wszyscy już weszli. Nie nudzę już więcej. Rozpoczynamy seminarium!
Dodaj komentarz