Polemika z reformą na podatek przychodowy

Na mój ostatni artykuł o 130 miliardach kosztów w związku z planowaną reformą zamiany podatku dochodowego na przychodowy spotkałem się z polemiką szefa zespołu parlamentarnego pracującego nad tym projektem. Sama góra zainteresowała się moim argumentem, więc pokornie podejmuję polemikę. Tekst raczej dla zaawansowanych czytelników, ale raczej przyjemny dla każdego zainteresowanego systemem podatkowym w Polsce.

Witam. Dziękuję za podjęcie polemiki. Zanim jednak odpisze to chciałbym uporządkować kilka spraw. Moja teza jest taka, że przedsiębiorcy po wprowadzeniu tego projektu będą musieli zapłacić ok 130 miliardów więcej. Ich koszty wzrosną o tyle. Założenie reformy jest takie, że wpływy podatkowe są takie same, ale z przyjaźniejszych dla przedsiębiorcy źródeł. To co pracownik dostaje na rękę jest o 22% większe. I dokładnie o te 22% rosną koszty firm. Jest to olbrzymia kwota. Nieprawdą jest, że ta reforma jest neutralna z punktu widzenia kosztów firm. Stwierdzenie tego faktu jest oczywiste. I w zasadzie odmawiam dyskusji z kimś kto tego nie widzi.

Inną sprawą jest czy taki wzrost kosztów jest uzasadniony. Inaczej czy opłaca się zapłacić takie pieniądze w zamian za ułatwienia. I tutaj możemy polemizować. Według mnie 1. reforma nie jest ułatwieniem. 2. nawet jak jest to koszt 130 miliardów jest za duży.

ad.1
„1. Będzie Pan przymusowo musiał oddać 23 % pracownikowi ale dla Pana jest to bez ròżnicy bo już Pan to samo oddaje przymusowo rządowi teraz.”

Nie jest to prawda i bardzo mnie to zmartwiło, że twórcy czy też najwięksi propagatorzy tego nie widzą. Tak. Teraz mam koszty pracownika na 5 tys. a on dostaje na rękę 2. (w uproszczeniu) Po reformie pracownik dostanie na rekę 4, a moje koszty pracownika nadal będą 5. Czyli de facto to co oddawałem rządowi, teraz będę oddawał pracownikowi. I gdyby na tym poprzestać to zgoda. Ale reforma zakłada również, że wpłuywy do budżetu będą na tym samym poziomie. Zatem te 2 tys. zostanie odebrane przez rząd w postaci innych podatków głównie w proponowanym przez was podatku przychodowym. Koszty mojej firmy były więc przed reformą 5 tys., a po reformie nadal 5, ale plus dwa, które rząd musi zabrać w postaci innych podatków. I ten mechanizm w moim wpisie dość jasno opisałem.

Oczywiście to co pisze to działania na wielkich grupach jak wszyscy przedsiębiorcy. Nie wszyscy przedsiębiorcy zatrudniają itp. Możemy odbyć polemikę które branże i które wielkości firm dołożą po reformie 22%, a które mniej, a które więcej. To co rzuca się na pierwszy rzut oka to część firm zatrudnia pracowników, a część nie zatrudnia. Podatek przychodowy dotyczy każdej, a wzrost kosztów związanymi ze zwiększeniem o 22% wypłat dotyczy tylko tych co zatrudniają (w domyśle większych) Więc naturalnym wydaje się twierdzenie, że te brakujące 2 tys., które rząd musi ściągnąć z powyższego przykładu, aby mieć w budżecie tyle samo, rozłoży się nie tylko na tych co zatrudniają, ale na tych co nie zatrudniają również. Czyli de facto niezatrudniający mali, zostaną nieproporcjonalnie bardziej obciążeni po zmianie.

Martwi mnie to, że nikt nie widzi takich prostych oczywistości i nie potrafi obronić tezy. Narazie dwie osoby podjęły się obrony stanowiska. Marek, który zaatakował mnie per persona, a dokłądniej argumentum at penisum, mówiąc, ze jestem egoistą, a w ogóle nie należy słuchać argumentów bo dorobiłem się na „narzekaniu” oraz ty Adamie. Jednak zaskoczeniem jest linia tej obrony. Pierwszy argument jaki pada to mimo jasnego wykazania większych kosztów przedsiębiorstw twoim pierwszym a więc z założenia najsilniejszym argumentem jest to, że te dodatkowe koszty nie istnieją bo i tak je odprowadzam do państwa.

Gdybym był na Twoim miejscu to broniłbym kosztu 130 miliardów (czyli tych 22% większej pensji) tym, że w ten sposób trzeba przekupić wyborców, a cena za zmiany jest mała. (Ja tak nie uważam). To by była moja strategia obrony tego. Np. powiedziałbym, że 2 miliony mniejszych firm płaci średnio 500 zł miesięcznie na księgową. A po reformie nie będą musieli tego płacić i to da 12 miliardów oszczędności. Więc 10% ceny. I takich rzeczy bym znalazł więcej. uwaga, założenie o kosztach księgowych wziąłem z kosmosu 🙂 mała kwotą pieniędzy można zbadać ile te koszty wynoszą i jak duża część firm zrezygnuje po uproszczeniu z tego.

Ta linia obrony i odrzucenie logicznej konsekwencji zmian jeszcze bardziej utwierdza mnie w przeświadczeniu, że nie do końca to przemyśleliście. I właśnie braku tych przemyśleń i konkretów mi brakuje, stąd chciałem dorwać kogoś aby odpowiedział na pytania, nie jakiegoś tam przeciętnego polaka. Wszystkie informacje jakie wychodzą od waszych ludzi w artykułach, w wypowiedziach to argumenty dla publiki. A przedsiębiorcy mają konkretne pytania. Od małych takich jak Czy podatek przychodowy będzie naliczany od nie zapłaconych faktur? A jeżeli nie to jakim trybem nastąpi umorzenie należności? A jeżeli to będzie metoda kasowa to jednak będzie trzeba prowadzić jakąś księgowość. Po grube pytania typu. Mam kontrakt budowlany zaczynający się w 2017i trwający do 2020. Mam zafiksowaną kwotę. Marża na nim 10%. Co będzie jak moje koszty wzrosną o 22%. No i odpowiedź jest. wrzucimy cię do więzienia jak niei dasz ludziom 22% więcej. I tu przchodzimy do vacatio legis tak poważnych rozwiązań. Bo jedna wypowiedź z waszego zespołu jest taka, że to mogłoby ruszyć nawet od stycznia. Serio? Tak poważne zmiany?

Ad. 2
Nie do końca zrozumiałem. Zakładam, że chodzi o to że mam 4 tys. zł, a musze płącić pracownikowi 5 tys. Więc jak zmniejsze pozapłacowe koszty pracy to będize mnie stać na pracownika.

Do tej części mam 2 zastrzeżenia. Pierwsze. To nie ma związku z tematem tego, że koszty firm wzrosną o 22%. To jest inna dyskusja. Druga. Zakładasz, że po wprowadzeniu reformy ta sytuacja się zmieni. Śmiem z tym polemizować. Załóżmy że teraz koszty podatków to 50%. Po reformie ma być 27%. Jednak to wcale nie znaczy, że kwoty tych podatków nie wpłyną do budżetu. Wpłyną. Innymi podatkami z których to nowych podatków przychodowy jest najsilniejszy. Oczywiście nie jest to podatek od pracy, ale jest silny argument za tym, że jest to podatek gorszy niż ten od pracy. Chodzi o to, że te brakujące w budżecie 23% będzie pobranie w podatku od przychodów, a więc przed zatrudnieniem pracownika. To nie jest tak, że nagle pracodawca zacznie płacić mniej podatku od pracy. Po prostu część podatku zapłacił już wcześniej a przy zatrudnieniu dopłaci tylko 27% od pensji. Zmniejsza to klin podatkowy i sprawia, że chętniej będziemy zatrudniać, ale z drugiej strony dojście do poziomu rozwoju, gdzie będziemy mogli zatrudniać będzie trudniejsze. Gdyż podatek od pracy jaki jest teraz dotyczy zatrudniających, po zmianie duża część tego podatku zostanie rozłożona na wszystkich nie tylko zatrudniających. Więc de facto ci co nie zatrudniają będą dotować tych co zatrudniają. Jeżeli rzeczywiście chcesz, aby klin podatkowy był mniejszy to nie możesz podatkować rrzeczy, które przedsiębiorca musi wykonać/posiadać przed zatrudnieniem. Przychód jest przed zatrudnieniem.

Ad.3
„3. Podobna sytuacja tylko bardziej dramatyczna jest w przypadku wysokowykwalifikowanych. Rozmawialem z włascocielami star-upów. Deweloperowi aplikacji trzeba obecnie zapłacić w Polsce tyle samo co w USA. Jeżeli tam podatki to suma mniejsza niż 20 % a u nas powyżej 60 % to jak można skutecznie konkurować w dziedzinach na których nam tak zależy ? ”

Nie jest to prawdą. Aby być bliżej prawdy nie możesz porównywać tylko kosztów narzucanych na prace, ale całość systemu podatkowego w USA i Polsce. Bo jak dodasz podatki od nieruchomości w USA to już ta kwota nie będzie taka fajna. A zdrugiej strony jak porównasz to do umowy o dzieło z przekazaniem praw autorskich to masz 9% podatku. Swoją drogą branża outsourcingowa dla USA ma raczej spółki w UK porejestrowane. Musisz porównywać całe systemu i tutaj dzień wolności podatkowej były bardizej precyzyjny niż porównanie najmniej opodatkowanego stanu w USA z najwyżej opodatkowaną metodą w Polsce. Nie podważam, że w USA są mniejsze podatki i prostsze. Podważam tylko skalę tej różnicy jaką prezentujesz. Skoro mowa o branży IT to Rumuni w ogólę zwolnili z poddatków tę brnażę. Na Ukrainie programiści płacą „jeden podatek” 600 chrywien miesięcznie (ok 100 zł) i o ile nie zatrudniają pracowników to do kwoty nie pamietam dokładnie 3 albo 6 milionów chrywien (500 tys. do miliona zł) niee płacą żadnych innych podatków. Mogą zarabiać pół miliona i płącić za to 100 zł miesięcznie. Na Białorusi podatki w sektorze IT liczy się od średniej krajowej (400 Euro) jak zarobisz 40 tys. euro to podatki zapłacisz tak jakbyś zarobił 400 euro. Efektem tego jest ze w kraju kilka razy mniejszym od polski jest 4 razy więcej studentów informatyki. To tyle odnośnie konkurowania podatkami w sektorze IT. O rozwiązaniach estońskich czy indyjskich innych już nie wspominam. Wszystkie te uproszczenia i wyjątki stworzone wyłącznie dla tej branży są spowodowane konkurencyjnością. Bo programista może siedzieć wszędzie. Jest bardzo płynny i łatwo „przenoszalny”. kraje konkurują tworząc oddzielne działy podatkowe specjalnie dla IT. To co wy próbujecie zrobić to uśrednić wszystko do jednego systemu. Mniej wyspecjalizowanych dostosowanych do branży podatków. Oznacza to ucięcie trochę z jednej strony (od mobilnych branż), a dodanie z drugiej (niee mobilne branże, które jakkolwiek nie opodatkujesz to nie uciekną, bo cementu i cegieł nie opłaca się wozić z chin) i uśrednienie. Argument o konkurencyjności branży IT po przejściu walca i wpasowaniu podatkowym IT z innymi branżami spowoduje tylko i wyłącznie pogorszenie konkurencji.

Ad. 4
„4. Oczywiście ma Pan rację , że lepsze dla gospodarki byłoby cięcie wydatków aby obniżac pozapłacowe koszty pracy zamiast równoważyć to zwiększonymi wplywami podatkowymi. Problem jest jednak taki , że nie ma szans w tej chwili ani w najblizszej przyszlosci aby polska demokracja wyłoniła rząd gotowy do takich działań.”

Czyli w tym punkcie przyznałeś, że wzrosną koszty dla przedsiębiorstw o 22%. Zaprzeczyłeś swojemy argumentowi z ad. 1. Tutaj mówisz o tym, że tak, po reformie będą większe koszty, ale jest to cena którą warto zapłacić. Taki argument rozumiem. Nie przyjmuje i będe polemizował, że ta cena jest za duża. Jednak może jest coś o czym ja nie wiem.

Podawanie w ad1 argumentu i w ad4. jego przeciwieństwa nie świadczy dobrze o przemyśleniu. Mam wrażenie, że ja naświetliłem problem, a ty rzucasz wszystkie argumenty, które mogłyby kogokolwiek przekonać, takie dla wyborcy, a nie argumenty oparte na badaniach, obliczeniach, faktach, które razem łączą się w jakąś wizję.

Ad. 5
„5. Nie zauważa Pan znaczącej obniżki ZUS dla przedsiebiorców i dobroczynnych skutków tego działania. ”

Ale to nie argument przeciwko mojej tezie, że wszystkie razem zobowiązania (podatki + płace) wzrosną o kwotę 22% funduszu płac. To jest jakiś argument za zmianami (według mnie zły), ale nie argument za podważeniem mojej tezy o łącznym wzroście kosztów. Mógłby to być argument który mówi, że opłaca się zapłacić cenę za te podwyżki. Bo mniejszy ZUS oznacza, że ludzie chętniej będą kontynuować działalnośc po dwóch latach.Bo to co proponujecie to z tego co kojarzę to podwyżka ZUS dla rozpoczynających działalność, bo teraz ze zniżką jest chyba mniej niż 610 zł z projektu. Kwota 550 zł jest kwotą przejściową według projektu. Natomiast obniżenie dla tych co już mają firmę 2 lata.

Z drugiej strony ten „mniejszy ZUS” będą płaciły również spółki i wszystkie pewnie osoby prawne. Proszę wybaczyć ale dzisiaj jak ktoś nie chce płacić ZUS to zakłada spółkę i i tak ZUS nie płaci. Z drugiej strony strzelam ze 1/4 spółek zarejestrowanych w KRS jest nieaktywna. Są tam, bo koszt trzymania martwej spółki to 220 zł raz na kilka lat. A koszt zamknięcia może iść w kilkanaście tysięcy. Ci ludzie zostaną zasypani wezwaniami do zapłaty. W sytuacji gdy w grudniu sejm uchwali ustawy ze od stycznia trzeba płacić nikt nie zdąży zamknąć spółki. I tu nasuwa się kolejne pytanie czy wraz z ZUS i PIT i CIT zniknie możliwość zawieszenia spółki? Bo jak mniemam ta możliwość jest właśnie w przepisach o ZUS czy PIT itp. I czy od zawieszonych też trzeba będize płacić ZUS. Dodatkowo jako ciekawostkę wam powiem, że w ponad połowwie spółek zarejesteownaych w KRS jest podany nieaktualny prezes. Wiąże się to z opóźnieniami w rejestracji zmian a z drugiej strony o braku uchwał o wybraniu prezesa na drugą kadencję. A bez takiej uchwały bycie prezesem naturalnie wygasa. Ale wróćmy do tematu.

System ozusowania spółek ryczałtem (bo de facto na wypłaty z ZUS będą te pieniądze skierowane, bo to podatek zamiast podatku od pracy) stworzy też inną nieciekawą tendencje. prowadzenie spółki nie będzie takie tanie jak teraz a to oznacza, ze ludzie keirujący się zyskami krótkookresowymi a nie długo okresowymi nie będą tego zakłądać a więc nie będą chronieni przed utratą majątku. Czyli o wiele częściej gdy dojdzie do bankructwa to bankructwo będzie oznaczało utratę całego majątku przedsiębiorcy, a nie tylko majątku spółki. To jest dość słaby argument przeciwko ale dość silny aby zaznaczyć. I o to mam trochę zarzut. takie argumenty powinny być napisane w projekcie i skwitowane, że taki będzie wynik zmian, ale jest to bardzo mała zmiana.

Ozusowanie spółek przeczy też zasadzie, że reforma ma uderzyć przedewszystkich w duże korporacje, które unikają opodatkowania. To działa odwrotnie. Ochrona jaką daje osobowość prawna dla dużej fiemy będzie pikusiem. A dla małej już nie. dzisiaj mali mogą mieć tą ochronę za darmo. Po zmianach za 610 zł. To utrudnianie dojścia małych do wynalazków cywilizacyjnych jakim jest osobowość prawna.

>ad6.
„6. Można byłoby podwyżki pracownikom pozostawić rynkowi ( patrz p. 2 i p.3 ). Mamy jednak w Polsce system demokratyczny. Do przyjęcia tak generalnych zmian w systemie jak www.podatkiminus.pl potrzeba poparcia społecznego bez którego żadnych zmian nie będzie. ”

I to jest argument. Ale ten argument zaprzecza Twojemu ad.1 gdzie zaprzeczałeś że jakiekolwiek podwyżki dla przedsiębiorców będa. Dla ustalenia porządku rzeczy przyznajmy że projekt zakłada podniesienie kosztów przedsiębiorców 22% te dodatkowe 22% nie trafią do państwa, ale do pracowników. Skoro się z tym zgodzimy to możemy dyskutować czy to adekwatna cena. Moim zdaniem nie.

Inaczej niż rynkowo pracownikom pensji nie podwyższych. Pensja to pochodna od ilości kapitału zainwestowanego w miejsce pracy. To że dasz dekret, że naleeży podnieść wypłaty o 22% co chcecie zrobić na dłuższą drogę niczego nie zmieni. Ale porządnie przemebluje. Sporo działalności padnie, ale i sporo nowych powstanie.

„Dodatkowo proszę zwrócić uwagę, że system bedzie działał bez żadnych ulg i odliczeń , ci co ulgi stracą bez jakiegoś ekwiwalentu zwolennikami zmian nie będą ”

Dlatego też ja nie poruszam argumentów branżowych. Że branża taka straci, a taka zyska. ale działamy na agregatach, które ujmują wszystkich przedsiębiorców. A dane które prezentujecie i plan mówi, że wszyscy razem przedsiębiorcy dołożą 22% funduszu płac. niektórzy pewnie na tym zyskają 10%, inni dołożą 10%, ale za to inni stracą 40%. A jeszcze inni zbanrutują.

To, że system jest jeden i bez zwolnień branżowych sprawia. Że w niektórych dziedzinach przewaga Polski na arenie mięedzynarodowej zmaleje. A w innych wzrośnie. Jeżeli byście wprowadzili jakąś sensowną stawkę przychodu od usług (rozpiętość do 15% macie, a to przesada, ale jak zostanie skromne 1,9 zamiast CIT …..) to ja od razu robię szkolenia za setki tysięcy dla zachodnich przedsiębiorców i robię potem darowizny na ich fundusze powiernicze czy jakieś tam, aby uprać część pieniędzy itp. Polska pewnie dzięki temu stanie się trochę rajem podatkowym. To że jest jeden system i dotyczy wszystkich to ja nie widzę w takim rozwiązaniu przewagi. Ptostota podatków nie powinna przysłonić innych ważnych jego cech jak chociażby celowości, którą tymi wszystkimi zmianami gwałcicie. Jak ktoś ma otrzynywać emeryturę to niech ta emerytura będzie jakoś związana z jego składkami, a nie z podatku przychodowego, który płaci niekoniecznie ten kto emeryturę otrzymuje.

„7. pieniądze z podwyżek pójdą na rynek. W jaki sposób mogą wywołać inflację skoro nie są ani dodrukowane , ani pożyczone. Suma krążąca w gospodarce jest taka sama. Zmieni sie tylko dysponent z rządu na obywatela.”

Błąd. Po pierwsze nie zmieni się dysponent z rządu na obywatela, tylko z przedsiębiorcy na obywatela. Budżet co jest w założeniach reformy przed i po ma taką samą wysokość. Tu nie nastepuje żadna zmiana i argumentowanie tego tutaj trochę nie przystoi, bo mógłbym założyć albo nie czytanie projektu, albo złą wolę, albo po prostu nie zrozumienie tematu.

Po drugie inflacja to nie jest ilość wydrukowanych pieniędzy. Jak mnie uczono polecam ksiązkęe „Inflacja” autorstwa Hazlita, wydają nomen omen przez członka tej grupy Janka Fijora. Aczkolwiek ekonomistą zawodowym nie jestem, może mniee ktoś poprawi. Inflacja to spadek siły nabywczej pieniądza. Wydrukowanie go więcej lub wpompowanie go do gospdoarki w większej ilości moze być jedną z przyczyn spadku wartości nabywczej pieniądza, ale nie jedyną. Inną przyczyną może być np. regres gospodarczy. Że ta sama ilość pieniądza jest w gospodoarce, ale wyprodukowaliśmy mniejszą ilość dóbr.

Efekt reformy jest bliski rozporządzeniu, że każda wypłata w polsce ma być większa o 22%. Oznacza to, że trzeba wszystkim podnieść pensje. Na ten pensje trzeba mieć pieniądze, trzeba więc podnieść ceny. E efekcie ludzie dostaną 22% więcej, ale ceny też wzrosną o 22% więcej. Nie od razu. Jedni stracą więcej, inni mniej. Jednak dzięki zjawisku opóźnionego reagowania, przedsiębiorcy najpierw będą chcieli zrobić wszystko aby nie podnosić cen. Spadnie im płynność i dopiero jak płynnośc będzie zła to utrata płynności ich przekona do zmian cen. Dużo osób nie zauważy zmian, zauważy je dopiero jak zabranie im pieniędzy. Zwłaszcza, że kontrakty podpisane przed reformą i kwoty wynikające z tych kontraktów będą wiążące. Na rynku od firm wymagacie jako ustawodawca, że jak firma zmienia regulamin, np. za komórkę, to człowiek może odstąpić od kontraktu bez negatywnych konsekwencji. taką reformą zmieniacie regulamin konkretnie o 22% funduszu płac, tworzycie koszty dla firm tożsame z podwojeniem VAVTU czy przedsiębiorcy będą mogli odstapić od umów podpsianych na warunkach przed reformą? Jeżeli tak to jak to się ma z ciągłością prawa i państwem, które gwarantuje umowy?

Pensja pracownika to pochodnia kapitału zainwestowane w miejsce pracy. A więc od jego wydajności. Takie sztuczne zwiększenie dekretem większej pensji stworzy tylko i wyłącznie inflacje i dopasowanie się rynku do nowych warunków (koszt tego dopasowania też istnienie to nie jest za darmo). Zanim jednak dopasowanie nastąpi to ogromna część pieniędzy trafi zamiast do przedsiębiorcy to do pracownika. A to zmniejsza inwestycje. Pracodawcy więcej inwwestują niż pracownicy.

I nie podoba mi się też ten argument z innej strony. Skoro pieniądze które siła trafią do pracownika trafią na rynek i wrócą do przedsiębiorcy i to jakoś usprawiedliwia zastosowanie takich przepisów to w czym ten argument jest inny od tego, że pieniądze które zostawimy w rękach pracodawców i tak trafią na rynek, więc w ręce pracownika. Bo przedsiębiorca je wyda. Firmy będą miały zlecenia, jak zlecenia to i będą musiały się licytować o pracowników itp. i ci zarobią więcej.

Tylko ja postuluje o zachowanie status qvo. Niech pracownicy zarabiają tak jak zarabiali, niech pracodawcy zarabiają jak zarabiali. Wy chcecie na siuiłę wychylić wahadło, aby pracownicy kosztem pracodawców mieli więcej złotówek (nie ich siły nabywczej). Ja nie postuluje, aby zabierać pracownikom i dawać pracodawcom. Ja tylko chce zachować status qvo.

ad.8
” System będzie prosty, powszechny i sprawiedliwy. Odciąży przedsiębiorców i zwiekszy bezpieczeństwo prowadzenia działalności. Nie jest idealny , ma wady , ale jest realny w obecnych warunkach politycznych.”

To nie są argumety. Nie wiem czy na to odpowiadać. Prosty rzeczywiście. Powszechny? tu bym się sprzeczał. brak liczenia kosztów w przypadku firm nie Vatowyych powoduje, że nie będą oni naciskać na wystapienie rachunków. Jak nie będą naciskać to ludzie po prostu nie będą rejestrować działalności i działać na lewo. Dzisiaj tylko konsumenci kupują na lewo. Stąd udział szarej strefy przy budowaniu domu jednorodzinnego to na moje oko 80%. Do tej grupy dołączą także mali przedsiębiorcy, którzy stracą motywację do zbierania faktur kosztowych. Tego argumentu też nie spotkałem. Nie jest to silny argument, ale jakiś tam jest.

Sprawiedliwy? Używanie karabinu i groźba kary za nie podwyższenie pensji nie jest sprawiedliwe. Nic innego poza dobrowolną umową nie jest sprawiedliwe. Wszystko inne to sprawiedliwość społęczna, a to raczej prowadzi do biedy. Możemy się o definicje sprrzeczać, ale to wykracza poza tą dyskusję.

Odciąży przedsiębiorców.? Zdecydowanie nie. w pewnych dziedzinach odciąży w innycch dobije. Np. w kosztach działalności. Według mnie rachunek zysku i strat jest jednoznacznie negatywny.

Czy zwiększy bezpieczeństwo? Nie jestem w stanie stwierdzić. Znikną te znienawidzone decyzje urzędników co jest kosztem, a co nie. I przeciętny zjadacz chleba może mieć takie przeświadczenie, ze będzie bezpieczniej. Ja jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnej firmy zniszczonej przez to, ze skarbówka zakwestionowała koszty. Czy potraficie mi taką wskazać? Kwestionowanie kosztów jest uciążliwe. Ale raczej przeważnie ma charakter humorystyczny. Np. Jackowi Blikle wyrzucili z kosztów wydatki na trawnik za sklepem, ale zostawili wydatki na trawnik przed skelpem. A ja znam przypadek gdzie człowiekowi chcieli uwalić koszty za to, że faktura była nie zgięta w pół. Wyrzucanie z kosztów choć powszechne, nie prowadzi raczej do niszczenia firm, nie może prowadzić. Większość kosztów firm nie jest podważana. Podważane są te na granicy definicji kosztu. Obiad, marynarka, flaszka wódki, prezent dla kontrahenta. Wyrzucenie z kosztów dotyczy konkretnych faktur. Zjawisko, które niszczy firmy poleega na tym, ze nagle problem dotyczy każdej faktury lub dominującej faktury, np. na zakup surowców. Jak zakwestionuje się sprzedaż lodów na zamrożony sok czy jak zakwestionuje się wysokość podatku przychodowego. Sam znam kilkanaście przypadków gdzie firmy zostały zniszczone bo zakwestionowano wysokość podatku przychodowego lub kazano płacić wedługg książki kilka lat do tyłu. W waszym projekcie jest wiele stawek od 1,5 do 15% przy osobach fizycznych w zalezności od branży. I problem niee znika. Przedsiębiorca powie ze jest w branzy X i musi płacić 3%, a podatnik powie, że to branża Y i musi płacić 6% i to 5 lat do tyłu problem pozostaje. Reformą go nie zmieniacie. I tu pojawia się pytanie jak klasyfikować w który przedział firma ma podpadac. W projekcie tego nie ma. Konkretny przykład Krystiana. Człowiek spawał na ryczałcie. Zarobiłł trochę pieniędzy. Zainteresował siępożyczkami społęcnzościowymi. Zrobił tych pożyczek 10 czy 12 na śmieszne kwoty przez prawie 2 lata. Chciał sprawdzić jak to działa. Zarobił na tym z 600 zł, odprowadizł podatek od odsetek itp. Przyszła kontrola i mówi, że pan nie spawa, a spawa i prowadzi usługi finansowe. WIęc nie może się ryczałtem rozliczać i za wszystko mu naliczyli 19%. Przez 600 zł ma zajęcie na mieszkaniu od skarbówki na 60 tys. zł. Bo przepisy nie mówią o tym, że firma może część rozliczać ryczałtem a część nie ryczałtem. Jak będzie po waszej reformie? NIE MAMY TAKIEJ INFORMACJI. Promujecie, proponujecie popierać, jednoczyć się, ale nie dajecie konkretnych informacji i argumentów. Czy sprzedać 5 rzeczy na allegrro sprawi, że ze stawki 3,9% przejdę do innej branży i mi nalicza kilka lat do tyłu podatek? Czy mogę robić wszytsko i jednoczęsnie usługi takie poddawać takiej skłądce, a handel innej składce. Dopóki nie usłyszę szczegółów to nie przyznam, że to chodzi o bezpieczeństwo.

Kolejnym argumentem za brakiem bezpieczeństwa jest to, że dzisiaj mamy kontrolerów skarbowych. Marnują oni czas na to czy uznamy coś za koszt czy nie. To nie prowadzi do zniszczenia firm. Po reformie te armie przepuści się na przedsiębiorców podważając stawkę jaką się rozliczamy. Wy piszecie ze napuścicie kontrolerów na VAT. Ok stawka jednolita VAT to super sprawa. Daje w zasadzie same pozytywne skutki. Czemu zatem nie zając się tylko tym. A resztą projektu przepchnąć później? A może właśnie dlatego, aby pozytywne aspekty ujednolicenia stawki VAT pomogły w rachunku dodać punktom tym zmianom, które są niekorzystne dla przedsiębiorców w projektowanej reformie.

Ok. Kończę wypracowanie. Myślę, że sporo argumentów tu dałem. To wszystko wokół tylko jednego problemu zwiększenia o 22% kosztów firm. Zastrzeżeń mam więcej. Ale o tym może kiedy indziej. Liczę, że jakoś dałem wam inne spojrzenie. Mam wrażenie, że od tej strony nikt projektu nie krytykował i dałem wam nieco oryginalne spojrzenie.

Wszystkiego dobrego.

Dodaj komentarz