Łekonomiści

London School of Economics cieszy się niezasłużoną reputacją dobrej szkoły ekonomicznej. Można powiedzieć, że to taka akademicka wersja wyspy Utoja, gdzie norwescy socjaliści indoktrynowali młodzież. Wśród ludzi, którzy zakładali LSE był np. Bernard Shaw, który popierał Stalina i tłumaczył ludziom, że Gułag to rodzaj luksusowego spa czy Clement Richard Attlee, powojenny premier UK, taki dzisiejszy odpowiednik Barack’a Obamy w USA, który znacjonalizował wiele gałęzi przemysłu, wprowadził państwową służbę zdrowia i de facto wprowadził Zjednoczone Królestwo na drogę do katastrofy ekonomicznej w późniejszych latach.

W zasadzie przyjęło się uważać, że dobra szkoła to ta, która produkuje sławnych ludzi. W LSE takich znajdziemy dużo. Wyprodukowała między innymi Roberta Mugabe. Nie da się chyba wskazać większego durnia w dziedzinie ekonomi od niego. Ten szczycący się kilkunastoma tytułami naukowymi dyktator po studiach na LSE stworzył w swoim kraju drugą co do wielkości (zaraz po niemieckiej) hiperinflację w apogeum której ceny podwajały się co 34 godziny. Jeszcze czterdzieści lat temu Zimbabwe było drugim (po RPA) najbogatszym krajem w Afryce. Dzisiaj jest drugim (po Korei Północnej) najbiedniejszym krajem świata. Całkiem nieźle jak na absolwenta podobno najlepszej szkoły ekonomicznej.

Dlaczego ludzie którzy niszczą są zawsze bardziej znani i lubiani? Nazwisko wspomnianego Roberta Mugabe zna chyba każdy na świecie. Nikt jednak nie słyszał o Khama Seretse, który sprawił, że Botswana z najbiedniejszego kraju świata dzisiaj jest drugim najbogatszym krajem Afryki. Przez ostatnie 30 lat rozwijała się średnio 9,3%. Nikt nie zna nazwiska Davida Lange’go, premiera który zreformował Nową Zelandię tak, że po 30 latach zarobki jej mieszkańców wzrosły ośmiokrotnie. To samo z Mart’em Laar’em, trzydziestokilkuletnim premierze Estonii, który odpowiedzialny jest za sukces gospodarczy tego kraju.

W zasadzie można stworzyć prawo mówiące o tym, że im polityk sławniejszy tym gorszy. Chociaż, skoro polityk doprowadził do katastrofy to czy nadal można go nazywać politykiem? W szkole byłem dobry z matematyki. Inni radzili sobie gorzej. Kiedy któryś z kolegów poszedł do tablicy rozwiązywać równanie i zrobił błąd to nauczycielka zwykła mówić, że z niego matematyka nie będzie. Skoro człowiek niepotrafiący rozwiązywać równań nie jest matematykiem, to polityk, który zamiast poprawiać, rujnuje ludziom życie nie jest politykiem.

Podobnie jest z ekonomią. Jeżeli ktoś jest znany to od razu ludzie dodają mu przydomek wybitny. Najczęściej gdy czytam informacje o Marksie to do jego opisu autor używa sformułowania – wybitny ekonomista. Znany może był, ale nie był wybitny, a już na pewno nie był ekonomistą, tak samo jak moi koledzy z klasy nie byli matematykami.

Marks lubował się w teorii wyzysku. Twierdził, że klasa robotnicza zawsze będzie wyzyskiwana i zawsze będzie biedna. Nawet jeżeli wzrost produktywności spowoduje zwiększenie płac to mając więcej pieniędzy robotnicy będą mieć więcej dzieci, na utrzymanie których będzie potrzeba więcej pieniędzy. Kółko się zamyka, a żywot robotnika zawsze będzie się sprowadzał do walki o wykarmienie dzieci. Mylnie zakładał, że im więcej zasobów tym ludzie chętniej będą posiadać dzieci. Doświadczenie uczy nas czegoś zupełnie innego. Zresztą sam Marks słabo znał się na ludziach, niemożliwym więc było, aby dobrze znał się na ekonomii, która przecież nie jest nauką ścisłą, tylko opartą o naturę ludzką. Znęcający się nad żoną alkoholik sadysta, doprowadził do samobójstwa swoje dwie córki, a troje następnych umarło jak podaje literatura z niedożywienia.

Kilkadziesiąt lat temu John Calhoun przeprowadził eksperyment. Przygotował wielkie pomieszczenie, które potrafiło pomieścić do 3 tys. gryzoni. Wrzucił do środka 4 samce i 4 samice i zapewnił im idealne warunki do życia. Dowolna ilość jedzenia, wody, brak chorób zakaźnych, zero drapieżników. Nic tylko jeść i spać. Środowisko idealne.

Początkowo populacja podwajała się co 50 dni. Po 300 dniach było już 600 myszy. I tutaj przyrost zaczął hamować. Ostatni gryzoń któremu udało się przeżyć urodził się w 600 dniu. Zwierzęta zatraciły się. Samice stały się agresywne. Wywalały młode z gniazda, zanikł u nich popęd seksualny. Samce natomiast przestały walczyć o terytorium, pojawiły się zachowania homoseksualne na dużą skalę. Mimo braku jakichkolwiek zagrożeń, po około 1500 dniach cała populacja wymarła. Nie było tak, że populacja utrzymywała się na stałym poziomie. Populacja wymarła.

Doświadczenie Calhouna kłóci się z tym czego uczyli mnie w szkole. W wielkim skrócie mówili, że jak zabraknie bocianów to żaby będą rządzić światem. Okazuje się jednak coś innego. Gdy znikną bociany, znikną też żaby. W biznesie jest podobnie. Ja jestem przedstawicielem tzw. szczurów pierwszego pokolenia. Szczurów, którzy nic nie dostali za darmo. Na wszystko musiałem zapracować. Często nielegalnie, gdyż nie można zatrudniać dzieci poniżej 16 roku życia w branżach innych niż działalność kulturalna, artystyczna, sportowa lub reklamowa. Dobrze, że dziadek o tym nie wiedział i od 14 roku życia jeździłem traktorem, a mając 16 lat śmigałem maluchem do sklepu po wiejskich drogach. Czy wy dzisiaj znacie szesnastolatka, który potrafi jeździć autem? Kiedyś to był powszechny widok, a dzisiaj raczej zagrożony gatunek.

Zaobserwowano jeszcze jedno ciekawe zjawisko. W fazie wymierania gryzonie dosłownie biły się o dostęp do jednego z ośmiu paśników. Kiedy 7 paśników było wolnych zwierzęta biły się o możliwość jedzenia z tego jednego. To tak jak ludzie. Zamiast dostosować się do sytuacji i przenieść do innego paśnika, siła zmuszają innych, aby z podatków finansować nierentowne sektory.
Prawdziwy problem pojawia się, gdy w kraju nie ma już paśników, a młodzież nie wie jak takie paśniki stworzyć. W moim rodzinnym Jędrzejowie powiesili w rynku banner – Jędrzejów nowym rynkiem pracy. Jakby taki banner miał cokolwiek zmienić. Oczywiście pewnie chodzi o to, aby przekazać z budżetu miasta trochę pieniędzy właścicielowi bannera, aby w zbliżających się wyborach nie tylko nie umieszczał konkurencji, ale aby zmniejszył cenę, gdyż w Polsce są ograniczenia odnośnie pieniędzy jakie można wydać na kampanię przedwyborczą, a wybory już za kilka miesięcy.

Niemniej jednak sprawa z zaklinaniem jędrzejowskiego rynku pracy przypomina mi rady szamana z afryki, który nauczał, że wystarczy włożyć aspirynę między kolana i uprawiać seks z dziewicą, aby wyleczyć się z AIDS. Nam wydaje się to śmieszne, ale od czasu, gdy ten szaman został dość popularny to ponad 1/3 dziewczyn w RPA została przynajmniej raz zgwałcona przed skończeniem 18 roku życia. Nawet śmieszne idee mają konsekwencje.

Banner w Jędrzejowie to nic w porównaniu do tego, co zrobił marksizm w XX wieku. Dla twórców jędrzejowskiego bannera Marx był zapewne niedoścignionym wzorem, gdyż tak potrafił zaklinać rzeczywistość, że miliony „low income people” uwierzyli w brednie i zaczęli gwałcić ekonomiczne dziewice, narzucać na nie podatki przez co początkujące firmy nie mogły wejść w dorosłą fazę.
Marks tak wrył komunizm w mózgi społeczeństw, że wszelkie rewolucje czy separatystyczne próby idą pod hasłami komunistycznymi. Gdy pułkownik Bołotow w Donbasie deklarował niepodległość Ługańskiej Republiki Ludowej zrobił to z posągiem Lenina w tle. Podobnie w Szkocji. Choć tam marksistowski szamanizm nie jest tak silny to warto zaznaczyć, że Szkoci chcą Państwa bardziej socjalnego, na wzór państw skandynawskich, a blisko 80% szkotów popiera Unię Europejską! Gdyby Szkoci wystąpili z unii brytyjskiej, to zaplanowane na 2017 roku referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej z pewnością okazałoby się sukcesem, a tak wystąpienie UK nie jest tak pewne.

Ruchy separatystyczne na świecie nasilają się, a ja jeszcze nie wiem co o tym sądzić. Oczywiście ideałem jest świat miliona liechtensteinów. Problem jednak jest taki, że ruchy te przypominają, bez wyjątków, rewolucję francuską z dziesiątkami afrykańskich szamanów w roli przywódców, a nie rewolucje amerykańską z hasłami wolności na czele.

I popatrzcie jaki potrafi wyjść człowiekowi tekst, gdy chciał tylko napisać o LSE.

Tyle na dzisiaj. A was zapraszam w sobotę na MJM w Warszawie. Nie wiem czy pamiętacie jak kilka miesięcy temu narzekałem tutaj trochę na nie poważnych ludzi. Trend chyba się odwraca. Oby na stałe. Jacek, który ogarnia imprezę robi naprawdę kawał dobrej roboty. Jak mówił klasyk „I love it when a plan comes together”. Do zobaczenia.
www.myslecjakmilionerzy.pl

 

15 komentarzy

  1. W J K

    „polityk, który zamiast poprawiać, rujnuje ludziom życie nie jest politykiem.”

    Celem polityka jest zdobycie władzy, a nie poprawa czyjegokolwiek (poza swoim) życia:)
    pozdr

  2. Maciek

    Coś w tym jest. Rostowski i Balcerowicz, tyle nazbierali nagród, a ich popularność mogłaby świadczyć, że są geniuszami ekonomii. Może bardziej ekonomiczni hitmani? Teraz ideologią można zasłonić to czy ktoś jest czy nie jest zwykłym agentem wpływu, działającym na czyjeś zlecenie. Kiedyś, sprowadzało się to do czyjejś skuteczności, a teraz?

  3. Jed

    Kiedy polityk przestaje być politykiem?
    Za wikipedią: Polityk – osoba działająca w sferze polityki, którą w klasycznym rozumieniu pojmujemy jako sztukę zdobywania władzy i rządzenia państwem (…)

    i tu większość z nich realizuje te działania w 100%!. I tak też rozumieją swoje zadanie.

    Nieważne że dalej są słowa:
    (…) przy czym celem jest tu dobro wspólne, a przyporządkowanie działania temu celowi ostateczne. Polityk dąży więc do udziału we władzy lub do wywierania wpływu na podział władzy.

  4. Marcin

    Polityczna poprawnosc idzie o szczebel w gore bo na wiki nie ma nic o wzroscie homoseksualizmu na wielka skale tylko jest, niech to zacytuje „… They were dubbed “the beautiful ones”… To teraz hetero to jacy sa? Uglyfull ones?

  5. Grzegorz

    W książce Rynek i wolność kilkukrotnie się powtarza:
    „Nie ma czegoś takiego jak interes publiczny. Interes publiczny to po prostu ogromna liczba jednostkowych interesów[…].”

    Patrząc więc na polityka, którego celem jest „dobro wspólne”, tak naprawdę dążyć powinien do uwolnienia jednostek wspólnoty od wpływów rządu, a co za tym idzie od jego wpływu.

    Tak więc „przestać być politykiem” można dwojako – albo tak jak to opisał Kamil, albo skończyć jako dobry polityk, który działając dla „dobra wpólnego” umożliwił działanie jednostkom na ich własne dobro.

  6. John

    Kamilu! Przetłumacz ten tekst na angielski!

  7. Antoni Jakubowski

    Kamil! Świetny tekst. Rok temu na seminarium z ze Scousenem był zaproszony pan profesor Sadowski. Wtedy na ekranie ukazał się taki napis.(piszę z pamięci). Niewłaściwe ideologie wyrządziły ludzkości więcej zła niż wojny. Marks namieszał ludziom w głowach i gdy znalazł naśladowców takich jak Lenin i Stalin to skończyło się Gułagami i po wielu latach po gołych kościach nieszczęśników hula syberyjski wiatr. Inny nacjonalista Hitler stworzył przemysł zabijania i… komory gazowe. Dziś mamy różnej maści „obiecywaczy”, którzy chcieliby nieba uchylić takim co pracować się nie chce. Pewien klasyk coś bredził o jednakowych żołądkach…Źródła upadku Europy należy szukać w tym, że hołdujemy niewłaściwym ideologiom. Kamil Jesteśmy tutaj w mniejszości. Antoni od dentystów.

  8. ciekawski janusz

    Kamil jak tam żona! Kiedy urodzą się dzieci mądrego ekonomisty Kamila, wolnego człowieka!? Żona wiecznie czekać nie będzie! No chyba, że już masz, ale sie nie chwaliłeś 🙁

  9. Krzysztof S. Matejak

    Świetnie piszesz.

  10. Mateusz

    Niezły misz masz w tym tekście 🙂 A można by go podzielić na kilka odcinków ?

  11. Marian

    Dobry artykuł dajcie do gazet! Public it na fejzbukach! dooo itt! ;>

  12. Rob

    Wydział ekonomii LSE dzisiaj to zlepek liberałów (m.in. Quah), a sama uczelnia przyciąga studentów z całego świata (w tym licznych despotów, np. syna kaddafiego , a z naszych europejskich niszczyciele Prodi i Rostowski) – ale tak jest na wszystkich wiodących światowych uczelniach – po prostu przyciągają utalentowanych ludzi (w przedsiębiorczości/biznesie/ finansach/nauce/polityce) ale czy ci ludzi są dobrzy/źli i co później zrobią to już inna kwestia.

    Na LSE przez 20 lat nauczał Hayek. Uczył również Ronald Coase. Obydwaj współtworzyli później chicagowską szkołę.

    Życie jest złożone i tym bardziej świat. Drogą indukcji popularyzuje się często bzdury. Wolę twoje wpisy o przedsiębiorczości i walce o wolność/normalność gospodarczą.

  13. Krzysiek

    Lepiej chyba nie będzie, wydaje mi się, że jeśli ktoś np sam nie będzie douczał dzieci z takich zagadnień jak chociażby przedsiębiorczość, to ta dzisiejsza młodzież, która kiedyś jeździła traktorami, będzie bardzo mało samodzielna.
    Przykład ze szkoły, do której chodzi moja córka. 1 klasa. na 24 osoby, tylko 4 potrafią czytać/pisać (oczywiście nie płynnie, chodzi o składanie wyrazów i zdań). Decyzją większości rodziców, nie będzie zajęć wyrównawczych, wszyscy lecą od początku… ale nic.
    Jak ja byłem w pierwszej klasie, to siadaliśmy i pisaliśmy Lekcja, Temat, zadanie domowe… były oceny.
    Dzisiaj… ocen nie ma, ale są jakieś kropki czy punkty motywacyjne.. o pisaniu nie ma mowy, bo nie potrafią, po prostu ćwiczą sobie literki. Ale najlepsze moim zdaniem jest to. Na stronie internetowej szkoły są podane zadania domowe. Rodzice mają sprawdzać i mówić dzieciom co mają zadane. Jest to dla mnie jakaś taka mała paranoja.
    Teraz większość dzieci ma setki zabawek, brak jakichkolwiek odpowiedzialności… a do tego w szkole idą w takim kierunku…

  14. Marcin Tatjewski

    Witam,
    skąd informacja o tym, że Marks doprowadził do samobójstwa dwie swoje córki?

  15. Psiarz

    Jak to w wielkich społecznościach są i jednostki myślące, potrafiące z mózgu czynić użytek i stąd przykładu sukcesu Nowej Zelandii czy Estonii ale też są czuby którzy przekonani o swojej nieomylności gotują ludziom piekło na ziemi. A teraz z innej beczki kto wie jaką uczelnię kończył Putin?

Dodaj komentarz do Maciek Anuluj