Firma nie powinna mieć oszczędności, przedsiębiorca owszem.

W 2015 roku naczelnik publicznie mówił, że na kontach przedsiębiorców znajdują się ogromne ilości pieniędzy, które nie pracują i powinny być inwestowane. Zapowiedział, że wykorzysta zarówno czynniki administracyjne, jak i ekonomiczne aby pieniądze na kontach nie leżały tylko były zainwestowane. Być może to było praprzyczyną okólnika z Kieleckiej skarbówki, aby kontrolować firmy, które mają pieniądze.

Gdy zlikwidujemy większośc znaków drogowych to mamy mniej wypadków. Gdy wyłączymy światła na skrzyżowaniach to korki są mniejsze. Gdy policja strajkuje i nie wystawia mandatów ilość stłuczek maleje. Człowiek naturalnie zachowuje się bezpiecznie. Świat jest tak ułożony, że naturalnie gromadzimy zapasy takie, abyśmy przetrwali. Przez tysiące lat ci co nie gromadzili odpowiednich zapasów ginęli. My jesteśmy potomkami tych, którzy gromadzili. Innych potomków nie ma.

Tylko dawniej państwo ze swoim karabinem nie było takie silne. Nie robiło systemu zachęt, przyspieszonej amortyzacji, nie ustalało wysokości stóp procentowych czy kodeksu pracy nakazującego zapłatę za niepracowanie pod groźbą karabinu.

Gdy przedsiębiorca bankrutuje po 2 tygodniach kwarantanny to najczęściej widzę w komentarzach, że co to za przedsiębiorca, który nie ma odłożone pieniędzy na kilka miesięcy. Gdy natomiast pracownik traci pracę to głos jest inny. Wtedy słyszymy co on biedny zrobi.

Oszczędności są ważne. Zgadzam się z tym. Każdy pracownik powinien mieć kilka tysięcy tak, że jak ogłoszą kwarantanne i nie będą mogli pracować to aby przeżyli te kilka miesięcye. To jest naturalne. Problem polega na tym, że mimo braku świadczenia pracy, system narzuca wypłatę pieniędzy. Od pracowników nie wymaga się oszczędności, ale od przedsiębiorców wymaga się, aby mieli na wypłaty odłożone na kilka miesięcy w górę. Ale jak odkłądają to naczelnik mówi, że przedsiębiorcy mają duże oszczędnosci i trzeba je opodatkować, bo leżą bezczynnie w banku, a państwo mogłoby je wydajenij użyć. Tylko one przedsiębiorcom na kontach zalegają. Jak nie kijem uderzyć to marchewką zachęcić.

I mamy chociażby wyrok, który dostał znajomy. Kilka lat temu jego spółka miała jakiś tam spory dochód. On jako udziałowiec większościowy z drugim wspólnikiem uchwalili, że zysk będzie przeznaczony na kapitał zapasowy. Tę decyzję walnego zgromadzenia zaskarżyła trzecia wspólniczna, była żona drugiego wspólnika, której po rozwodzie przypadło kilka udziałów. Młoda sędzina w oparciu o „życiowe doświadczenie” wydała wyrok, że tak dużo kapitału zakładowego nie jest firmie potrzebne i nie można tak krzywdzić mniejszościowego udziałowca i nakazała wypłacić dywidendy. Podatki za tym poszły przeokropne. No bo po co firmie oszczędności. Koledzy kilka dni temu podjęli decyzję o dopłacie do kapitału, aby firma mogła przeżyć. Zgadnijcie który ze wspólników dopłaty nie zrobił. Trudno. Zwindykuje ją pewnie komornik. I tak przelewać CIT-y, dywidendy. Podatki od transferu pieniędzy w jedną stronę, podatki od transferu pieniędzy w drugą. Nawet o poziomie oszczędności w firmie ma prawo decydować 30 letnia sędzina i ona dokładnie wie ile firma powinna mieć gotówki.

A na koniec taka rada. Przedsiębiorcy powinni mieć oszczędności. Schowane, ukryte, zakopane 12 kroków na północ od starego dębu. Firmy niekoniecznie. Gdy firma ma oszczędności to w sytuacji kryzysowej musi je wydać. Gdy nagle lody zaczną być zamrożonym sokiem i będzie trzeba oddać pieniądze to będzie z czego zabierać. Gdy nagle zjawi się była żona wspólnika aby szkodzić, będzie miała na czym się zaspokoić. Gdy Twój pracownik przejedzie po pijanemu zakonnice w ciązy na pasach to naczelnik nie wygra wyborów, ale firma pieniądze straci. Gdy pojawi się jakiekolwiek roszczenie to firma te pieniądze straci. Nie dziwmy się, że firmy oszczędności nie mają. Takie rządy ludzie wybierają. Tak jest system zachęt zbudowany. Tak jest lepiej.

1 komentarz

  1. Mariusz

    To co poruszyłeś w tej wypowiedzi, jest mocno przygnębiające. No niestety, ale to po prostu opis patologii działalności państwa, że o pieniądzach czy oszczędnościach nie decyduje rozsądek, a jakieś uniki przed fiskusem. Przed zakusami naczelnika, i jego świty, która to obmyśla coraz to nowszy plan łupienia, inwigilacji, rozdawnictwa. Zniechęcanie do pracy, zarabiania jest wręcz kosmiczne. Do tego dopisał się Zandberg z Razem, który rzuca pomysł 2100zł każdemu.

Dodaj komentarz