Wykorzystać, a nie dawać

Po ostatnim wpisie wiele osób pytało mnie, jak pomóc afryce? Jest to trudne pytanie ze względu na to, że afryka nie potrzebuje pomocy, a mówiąc dokładniej ma jej za dużo. Zamiast pomagać afryce, trzeba na niej zarabiać! A możliwości jest mnóstwo.

Ponoć każdy kto pojawia się w afryce od razu „chce pomagać” tym „biednym murzynom”. Tak mówił Polak, którego poznałem w Lusace. Mieszkał on w Zambii ładnych kilka lat, był przedsiębiorcą dość dużego kalibru. Posiadał małą kopalnię i handlował kruszywami. Angażował się także w wiele akcji. Pomagać trzeba ludziom potrzebującym. Afryka nie jest potrzebująca! Afryka jest tylko inna.

Kiedy europejczyk widzi biednego murzyna, ma ochotę wybudować mu przykładowo dom. Właściciel kopalni zaangażował się właśnie kilka lat temu w budowę osiedla mieszkalnego z pieniędzy europejskich. Kiedy powstały ładne domki, a lokatorzy się wprowadzili działy się dziwne rzeczy. W ciągu kilku dni z domów zniknęły drzwi. Po kilku tygodniach okna. W sumie po co komu w afryce okna i drzwi? To samo stało się z dachówkami, które zostały sprzedane, a na ich miejsce pojawiła się strzecha, a z małego trawnika przy każdym domu zrobiono miniaturową plantację kukurydzy. W ciągu kilku lat osiedle niewiele się różniło od tego, w czym obdarowani ludzie mieszkali wcześniej. To samo spotkało kopalnię mojego rozmówcy, gdzie kadra managerska kierowała się podobną logiką.

Pomoc, która dociera do afryki powoduje, że Afrykańczycy tracą ufność w swoje możliwości i większość z nich jest tej pomocy przeciwna. W przeciągu miesiąca poznałem kilkuset misjonarzy i ludzi, którzy robią w afryce dobrą robotę. Budują szkoły, prowadzą biznes czy sierocińce. Nie spotkałem żadnego, kto by uważał, że pomoc afryce jej faktycznie pomaga. Przykładowo zagraniczni donatorzy powodują, że Kenia jest krajem, gdzie władza zupełnie nie zwraca uwagi na elektorat, a wszystkie wysiłki rządu są skierowane na to, aby otrzymać dotację.

W okolicach lat 60-tych zaczęto do afryki przysyłać duże ilości żywności. Spowodowało to, że cena żywności w afryce spadła poniżej jej kosztów produkcji. Rolnicy afrykańscy przeorientowali się więc na produkcję egzotycznych dla nich zbóż, które potrzebują znacznie większych nakładów niż zboża tradycyjne. Kiedy w latach 70-tych pomoc żywnościowa zaczęła maleć, głód dotknął ponad 120 mln ludzi w Afryce.


Dochodzi do bardzo śmiesznych sytuacji. W Malawi rozdawano za zagraniczne dotacje za darmo leki na AIDS. Miejscowa ludność bardzo szybko znalazła dla nich nowe zastosowanie. Murzyni zaczęli te leki wykorzystywać do wytwarzania alkoholu oraz jako pasza dla drobiu.

Afryka kojarzy też się z pustynią i brakiem wody. Nic dziwnego, że setki milionów przypłynęły ze świata na obszary wiejskie w Afryce, gdzie wybudowano dziesiątki tysięcy odwiertów, głównie w latach 90-tych. Wystarczyło dziesięć lat, aby studnie popadły w ruinę, gdyż mało kto z nich korzystał.

Kraje afrykańskie nie potrzebują dotacji i pieniędzy. Potrzebują wolnego rynku i tego, aby ktoś ich „wykorzystał”, zrobił na nich po prostu biznes. Tak między innymi robią Chińczycy, którzy afryce nie pomagają. Oni tam inwestują! Budują drogi, kopalnie, elektrownie dobrze przy tym zarabiając. Każdy jest szczęśliwy, bo to się opłaca każdej stronie.

Na lotnisku w Johannesburgu poznałem inżyniera pochodzącego z Trinidadu, mieszkającego w Holandii, a pracującego w Malawi. Jest on dobrze zarabiającym kierownikiem zespołu budującego port. Do domu jeździ raz na miesiąc, klasą ekonomiczną. On jak każdy również na początku chciał „pomagać” Afrykanom. Przekazywał Czerwonemu Krzyżowi w afryce ok 100 dolarów miesięcznie do czasu, kiedy raz wracając do domu poznał czekając na samolot koordynatora Czerwonego Krzyża. Bardzo sympatyczny człowiek, tak o nim mówił, jednak po wejściu do samolotu okazało się, że ów koordynator zajmuje klasę biznes, a on skromnie w ekonomicznej. Czerwony Krzyż już nigdy nie dostał od niego pieniędzy. Od tego czasu zamiast dawać pieniądze wydaje te 100 dolarów w sklepie. I to jest faktyczna pomoc, kupowanie towarów.

UE nie inwestuje, ale daje pieniądze w zamian za różne polityczne przysługi. W zeszłym roku UE wstrzymała 0,6 mld euro dotacji dla Madagaskaru, gdyż kraj ten nie wprowadził wymaganych przez Unię demokratycznych reform. Głośna była sprawa, kiedy europejskie rządy groziły wstrzymaniem dotacji dla Malawi z powodu prawomocnego i legalnego skazania pary gejów na 14 lat ciężkich robót za nieprzyzwoite i nienaturalne czyny jakich się dopuścili. Pomoc zagraniczna stanowi ok. 40 proc. budżetu Malawi. Szantaż okazał się skuteczny i prezydent Bingu Wa Mutharika, ułaskawił obu skazanych homosiów.

Dość sporym problemem w afryce jest prąd i internet. Prąd sam w sobie jest, internet sam w sobie też jest, ale jak wiemy ważne jest aby prąd i internet były w tym samym momencie. Rachunek za prąd w Lusace w domu seminaryjnym to ok 150 dolarów miesięcznie. W domu tym mieszka ok 10-12 osób i jest to jeden ok 300-500 metrowy budynek. Stałe łącze internetowe kosztuje 100 dolarów, jednak chodzi tylko w nocy, po 21.00 i ma prędkość ok 32 kb. We wcześniejszych godzinach jego prędkość spada poniżej 1 kb, i to w stolicy kraju!

Unia Europejska wspiera budowę elektrowni w afryce. Tak naprawdę realizuje swoje cele propagandowe. Jeśli unijny podatnik ma płacić na energetykę w krajach ubogich, to musi to być oczywiście najmniej efektywna energetyka ze źródeł odnawialnych, głównie na budowę elektrowni słonecznych, wodnych czy wiatrowych. Z drugiej strony skutecznie blokuje, w imię zmian klimatycznych, inwestycje w elektrownie węglowe, a węgiel w afryce południowej występuje już kilka/kilkanaście metrów pod ziemią. Ksiądz Marek z Kasane, mówi, że pół pustyni Kalahari to węgiel i spokojnie można z niego korzystać. Zagraniczni ekolodzy protestują także inwestycje przekopywania rezerwatów itp, pod linie światłowodowe, przez co duża część sieci telefonicznej i internetowej odbywa się za pomocą sieci bezprzewodowych, budowanych za dotacje. Ładnie to pokazał ksiądz Marek z Kasane oprogramowaniem do trackingu połączenia internetowego. Zanim sygnał trafił do operatora przechodził przez 27 naziemnych przekaźników, a Ping na wyjściu dochodził nawet do 1500 milisekund.

Jako ciekawostkę mogę podać, że do 2013 roku, UE finansuje reformy rynku cukrowego w takich krajach jak Wybrzeże Kości Słoniowej, Suazi, Malawi, Zimbabwe, Barbados, Gujana, Belize czy Fidżi. Jak wiemy Unia na cukrze się zna i zapowiada się, że cukier zniknie z afrykańskich sklepów. U nas już 5 zł, ciekawe ile będzie kosztował w afryce jak skońćzą reformy w 2013 roku.

Broń boże nie można pomagać afryce. Na afryce trzeba zarabiać, co nie jest specjalnie trudne, gdyż Afrykańczycy nie są specjalnie przedsiębiorczy. Jest to ludność bardzo muzykalna, artystyczna, humanistyczna, a jak wiemy jest to odwrócenie przedsiębiorczości. Niezaradność Afrykanów, wielu misjonarzy tłumaczy tym, że u nich nie ma zimy i nigdy nie nauczyli się „dbać o przyszłość”. Żyją dniem dzisiejszym, a nie przyszłością tak jak przedsiębiorcy.

Bardzo dobrze ilustruje to uprawa kukurydzy przy domach. Ponieważ czas wegetacji jest przez cały rok to przy biednych domach są małe plantacje kukurydzy. Po zjedzeniu jednej czy dwóch rządek, ludzie sadzą nowe rośliny. W efekcie na plantacji mamy kilka rządek dojrzałych, kilka średnich, kilka dopiero zasadzonych i tak można z kukurydzą w kółko. Zawsze coś dojrzewa. Ludzie z zagranicy na siłę starają się aby całą kukurydza byłą zasadzona tego samego dnia i aby przechowywać zborze w silosach. Na siłę starają się narzucać standardy.

Kiedy idę do piekarni i płacę 2 zł za chleb to znaczy, że chleb dla piekarza jest warty 1 zł, a dla mnie 3 zł. Każdy z nas zyskuje, każdy uzyskał pomoc. Tylko w ten sposób można pomagać, jeżeli ktoś od nas coś dobrowolnie kupi. Tylko wtedy mu pomożemy. Jeżeli kupimy murzynowi dom, on go rozbierze i sprzeda na części po to, aby kupić to co chce i w ten sposób pomóc sobie. Damy leki na AIDS, a on zrobi alkohol, bo każdy z nas ma inny system wartości. Zresztą, gdyby u nas rozdawano aspirynę za darmo, też opłacałoby się ją wykorzystywać jako narkotyk.

Chcesz pomagać biednym? Zrób na nich biznes!

18 komentarzy

  1. Daniel

    Ode mnie do Twojej strony jest 9 skoków, wliczając w to mój router, więc faktycznie 27 to trochę ponad normę. Poza tym Afryka i zboże.

  2. Iroqouis Pliskin

    „Przykładowo zagraniczni donatorzy powodują, że Kenia jest krajem, gdzie władza zupełnie nie zwraca uwagi na elektorat, a wszystkie wysiłki rządu są skierowane na to, aby otrzymać dotację.”

    -To akurat dobrze, bo elektorat Kenii jest głupi i pod żadnym pozorem nie należy zwracać na niego uwagi.

    I właściwie, to jedyna myśl autora, z którą się nie zgadzam. Bardzo zdroworozsądkowy artykuł. Polecam

  3. Mariusz Siek

    Sprawdza się stara zasada, i widać, że w Afryce też, że jeśli coś dostajesz za darmo to nie umiesz tego docenić. Wydaje Ci się, że jest to stan normalny i zanikają w Tobie naturalne mechanizmy obronne związane z przeżyciem. Jeżeli jednak musisz w osiągnięcie czegoś włożyć swój własny wysiłek, to dostrzegasz tego wartość i masz satysfakcję gdy to osiągniesz. Jak widać Kamilu podróże kształcą, nawet do Afryki.

  4. Paweł T.

    Co do tego Czerwonego Krzyża – spotkałem ostatnio na drodze samochód – coś jak Peugot Partner nówka, ciekawie udekorowany. Wśród wzorków przypominających jakąś wijącą się roślinę zauważyłem o dziwo serce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
    Nie zdążyłem zrobić zdjęcia, bo miałbym demota na główną z podpisem :Wrzucałem na dzieci, nie na samochody”…
    never more

  5. Damian Stasiak

    No to teraz się zacznie krytyka obrońców „sprawiedliwości społecznej” 😉

  6. H4nter

    Najlepszy artykuł tego roku. Najciekawsze spojrzenie na problemy Afryki od czasu filmu „Krwawy diament”.

  7. Paweł

    Bardzo dobry wpis! 🙂 Z tego co mi wiadomo większe korporacje technologiczne zastanawiają się nad przeniesieniem produkcji z chin do afryki, ponieważ w chinach ludność zaczyna domagać się praw socjalnych oraz wyższych płac. Więc zapewne niebawem afryka stanie się ostatnim przyczółkiem jeżeli chodzi o tanią produkcję wyrobów masowych.

  8. Tomasz Paw

    Bardzo fajny artykuł. Kto by przypuszczał, że chęć pomagania tak naprawdę może nieść za sobą krzywdę,albo bezsensowny wysiłek.

  9. Janusz Król

    Witam, mój komentarz mniej będzie dotyczył treści, z która się w większości zgadzam, szczególnie w sprawie UE a produkcja cukru. Dawno temu Jan Pietrzak żartował, że gdyby specjalistów od socjalistycznej ekonomii wysłać na Saharę to po pewnym czasie zabrakłoby tam piasku. Kiedyś wydawało mi się że to przesadą – teraz zaczynam w to wierzyć – kiedy władzę oddaje się „nieomylnym” urzędnikom zawsze prowadzi to do wynaturzeń. Teraz przechodzę do zasadniczego powodu mojego komentarza – języka polskiego i reguł pisowni wyrazów z dużej litery. Wiem, że niektórym to nie robi różnicy ale mi to utrudnia czytanie treści kiedy moją uwagę przyciągają błędy ortograficzne. A poza tym może zagląda tu młodzież i lepiej żeby nie zapamiętywała niepoprawnej pisowni – szczególnie jeśli przygotowuje się do matury. A teraz krótko: Wielką literą piszemy zawsze: nazwy geograficzne np. Afryka, Europa; nazwy mieszkańców części świata np. Afrykanin, Europejczyk (także spoza UE), członków narodów, ras i szczepów: tu np. Murzyn (człowiek rasy czarnej).
    Pozdrawiam.

  10. Danuta Blazejczyk

    Artykul zaje….sty!
    Podobnym pogladem i idacym za nim dzialaniem zwalczana jest bieda w Indiach. Operatywni, chetni do pracy (najczesciej kobiety) otrzymuja z wzajemnego funduszu troche pieniedzy i rozkrecaja malenki biznesik, na poczatek tylko tak duzy aby starczylo na jedzenie i podstawowe produkty, pozniej biznesik sie rozrasta, pozyczka jest oddana i nastepna osoba otrzymuje mala pozyczke i rozwija biznesik itd.
    Czyli, lepiej daj wedke i naucz z niej korzystac a nie non stop ryby bo nie wiadomo, czy kazdy chce zostac wedkarzem 😉
    Pozdrawiam
    DB

  11. Marek Bernaciak

    Jakie to smutne, a jakie prawdziwe… tyle pokory trzeba, żeby przyznać, że ludzie sami sobie mogą pomóc, byle tylko im pozwolić.

  12. Piotr Jurkowicz

    Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad biznesem w afryce no ale nic z tego nie wynika bo nigdzie nie mogę znaleźć konkretnych informacji. Panie Kamilu w jakim kraju afrykańskim mały bądź średni przedsiębiorca(do tego biały) nie zostanie zjedzony przez rząd? To znaczy gdzie nie bał by się Pan inwestować?

  13. Paweł Kuriata

    Hej!
    Kamil wspomniałeś raz na audycji w Kontestacji, że zauważyłeś dużo sposobów na biznesy w Afryce – możesz podać kilka przykładów? 😉

    Pozdrawiam,
    Paweł Kuriata.

  14. Piotr B

    W Anglii na butelkach wody Volvic jest napisane na etykiecie:1litl=100litrow dla Afryki (wymienione kilka panstw w tym Malawi). Pytam sie znajomej z ktora pracuje rodem z Malawi czy to prawda ze nie ma wody, a ona mowi ze to bzdura.
    Ten artukul swetnie to wszystko wyjasnia.

  15. gdaq

    Danuta wyjelas mi to z ust. Arfykanczycy „dostają czego potrzebują” wiec po co cokolwiek robić. To jak z bezrobotnymi, którzy siedza na zasilku bo więcej im nie potrzeba. Do pierwszprzemeczacczy po co się przemeczac.

  16. Zofia Bardowska

    Nie mogę się powstrzymać, żeby nie powiedzieć, że po pierwsze mamy przeludnienie, po drugie ludzie w wielu miejscach na świecie rozmnażają się bez sensu, a to z kolei sprawia, że brakuje jedzenia i surowców naturalnych. Nie ma też odpowiedniej edukacji, wykorzystać to można na pewno, ale najlepiej dla obopólnych korzyści.

  17. Grzegorz Fratczak

    Kamil,
    Jak wiesz byłem w Etiopii w listopadzie 2010. Też widziałem tam duże możliwości na biznes. Jednak by to rozkręcić trzeba mieć znajomości w samym kraju, bo inna kultura, korupcja i inne… Albo być samemu tam i robić biznes…

    Uważam, że w ciągu 5 – 15 lat rolę Chin przejmie Afryka, więc teraz jest czas, by być tam jak zacznie się bum 😉

    Chętnie podejmę się biznesu w Afryce 🙂 Kto chętny…

Dodaj komentarz