O trujących cukierkach na granicy

Na pytanie nacjonalistów dotyczące przyjmowania imigrantów o to czy zjadłbym cukierka wiedząc, że w paczce jest 10% trujących cukierków, prawidłowa odpowiedź jest – to zależy. Najpierw przeczytałbym na opakowaniu cukierków, które jadłem do tej pory ile w nich było cukierków trujących. Jeżeli tylko 3% moich cukierków by było zatrute to podziękowałbym osobie, która mnie częstuje. Wolę zostać przy swoich. Gdybym jednak odkrył, że 15% moich cukierków jest trujących to z jeżeli bym mógł to z chęcią bym się poczęstował nowymi. A gdybym nie mógł ich jeść, bo jakiś narodowiec socjalista zablokował granicę lub wprowadził zaporowe cło to najprawdopodobniej przeprowadziłbym się w pobliże tej lepszej fabryki cukierków.

Jak widać mniej więcej 220 tys. ludzi rocznie wyjeżdża z Polski w okolice fabryk z lepszymi cukierkami, gdyż ludzie w Polsce martwią się tylko tym, aby cukierki nie truły tak silnie jak te imigrantów, a nie były zdrowe jak te produkowane w miejscach, gdzie Polacy wyjeżdżają.

1 komentarz

  1. zorientowany

    Proszę wziąć poprawkę na wszechobecną (szczególnie na sowieckim Zachodzie) propagandę która zamiata pod dywan wszystkie trupy zatrute cukierkami. Większość Polaków nie zdaje sobie sprawy wyjeżdżając w jakie Kosowo się pakują. Szczególnie teraz, gdy sytuacja jest nieporównanie gorsza niż rok czy dwa lata temu.

Dodaj komentarz