Moje dwie koleżanki

Kobiety z definicji do biznesu nie bardzo się garną. Na oko zaledwie 10% przedsiębiorców do kobiety, a w średnich i większych firmach jest ich jeszcze mniej. Z tej samej definicji wynika jednak, że są także bardziej pracowite i bardziej odporne na stres. Kobiety popełniają o wiele mniej samobójstw niż mężczyźni. Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć o moich dwóch koleżankach.

Pierwsza z nich, nazwijmy ją Ola, mieszka z mężem, urzędnikiem w Urzędzie Pracy w 44 metrowym mieszkaniu. Ma dwójkę dzieci, 2 i 6 letnie. Na co dzień pracuje jako kelnerka w hotelowej restauracji. Pracuje 8 godzin oraz około godziny dojeżdża do pracy. Czasami bierze dodatkową pracę w weekend pomagać przy weselach. Naprawdę pracowita kobieta, potrafi zarobić 2200 – 2500 zł miesięcznie. Z czego musi opłacić przedszkole 700 zł oraz opiekunkę do młodszego dziecka 800 zł. Na dojazdy ok 150 zł. Zapieprza naprawdę jak wół w pracy oraz aby ogarnąć mieszkanie. Zostaje jej 600-900 zł miesięcznie. Osobiście bardzo zazdroszczę jej tej pracowitości, gdybym miał jej cechy np. blog pojawiałby się częściej 🙂


Moja druga znajoma, nazwijmy ją Ala, również mieszka z mężem w podobnym mieszkaniu. Mąż Ali pracuje jako informatyk w szpitalu, zarabia podobnie do męża Oli. Również mają dwoje dzieci, 3 oraz 4 latka. Ala jednak nigdzie nie pracuje, całe dnie spędza w domu, gdzie zajmuje się dziećmi. Jest z tego bardzo zadowolona, gdyż dzieci są jej oczkiem w głowie. Widać to po tym, że 4 letnia córeczka już potrafi czytać i pisać. Koślawie i powoli, ale wynik godny pozazdroszczenia. Ala jest bardzo towarzyską i rozrywkową osobą. Codziennie zabiera dzieciaki na długi spacer, który kończy się wizytką w parku, muzeum lub w z o.o.

To, że Ala zajmuje się dziećmi i nigdzie nie pracuje wcale nie świadczy o tym, że Ala nie zarabia pieniędzy. Na studiach opracowała ciekawy sposób zarabiania, który obecnie dopracowała do perfekcji. Zaczęła „chodząc po śmietnikach”, ale takich na stacjach benzynowych, które są na dworze. Walają się tam w zasadzie tylko paragony za kupioną benzynę. Brała je i prosiła o wystawienie faktury na podstawie paragonu na firmę szwagra. Ten jej płacił 10% od każdej takiej faktury.

Jako rozmowna i towarzyska osoba ma wielu znajomych, a wśród nich wielu przedsiębiorców, głównie w branży rozrywkowej, gdyż na studiach działając w samorządzie organizowała wiele zjazdów gdzie poznała bardzo dobrze branże rozrywkową, hotelową i restauracyjną w okolicy.

Poprzez pracę „śmieciową” Ala poznała wiele osób pracujących na stacjach i na kasach w różnych centrach handlowych. Czasami jeszcze zdarza się, że zajmie się śmieciami, ale teraz częściej zabiera dzieciaki na spacer do swoich znajomych, którzy też mają dzieci, one się bawią, a Ala odbiera „zamówione” fakturki. Dzieci zadbane, wybawione, spędzają dużo czasu z matką a i Ala potrafi w ten sposób zarobić 1500-2500 zł miesięcznie. Znacznie więcej od Oli, oraz ich mężów.

Dzisiaj sprawa ma się tak, że Ala wylatuje jutro na stałe do Tajlandii i zamyka swój drobny fakturowy biznes. Jeden z odbiorców jej faktur zapytany jak teraz będzie sobie radził bez sztucznych kosztów powiedział jej, że wakacje się skończyły więc zwolni jedną kelnerkę i da sobie radę.

Jak widać, zapowiadają się trudne chwile w rodzinie Oli. Przykro na to patrzeć, bo to naprawdę pracowita dziewczyna. Potrafi wstać o 6 rano, zapieprzać na nogach 8 godzin, zająć się domem i dziećmi i pójść spać o 24.00.

Serdeczne pozdrowienia z Oktober Fest, gdzie pijemy sobie piwko i słuchamy opowieści niemieckich przedsiębiorców. Piękny kraj. Jakoś tak wszędzie gdzie ZUS nie jest przymusowy jest pięknie i chce się żyć.

20 komentarzy

  1. Łukasz Świtaj

    Smutne, ale przede wszystkim niosące naukę.
    Nie żebym namawiał wszystkich na rozpoczęcie działalności na własną rękę. Nie. To nie jest dla wszystkich.
    Najważniejszy morał jest taki – jeżeli polegasz ciągle na innych, to możesz zostać z ręką w nocniku. Bądź sprytny/sprytna, szukaj alternatyw, dodatkowego źródła dochodu. Wiem, mając dzieci, męża, dom, jest to cholernie trudne. Ale o wiele trudniejsze, a już na pewno bardziej stresujące, jest znalezienie się w sytuacji Oli. Chciałbym wierzyć, że zdawała sobie sprawę, że „wygodę” bycia na etacie u obcego, może okupić nagłym zwolnieniem.

  2. Agnieszka Kaczmarek

    Jeden z wielu przykładów działania przeregulowanego i demoralizującego systemu, tym bardziej gorzki, że uwidoczniony w splocie z losem konkretnych ludzi. Osoba świadcząca pożyteczną pracę okazuje się być mniej warta od kogoś, kto potrafi skorzystać z systemu. Wychodzi na to, że lepiej uczyć się systemu niż wykonywać użyteczną pracę.

    Chociaż z drugiej strony jest to powierzchowny wniosek, bo osoba znająca system wspomaga osobę, która zatrudnia osobę użyteczną.

    Gdyby system nie był przeregulowany, to wielu inteligentnych, spostrzegawcszych ludzi (prawników, doradców podatkowych etc.) znających się na systemie nie byłoby potrzebnych i wykorzystałoby swoje talenty wprost dla innych. I chyba tego najbardziej szkoda, że niewidzialna ręka burzy normalność.

  3. Tomek

    Faktycznie, świetny sposób na koszty.
    Chyba też zacznę szukać paragonów za paliwo w śmieciach.
    Rezerwuję sobie cały Wrocław, więc niech nikt nie waży się przeszukiwać śmietników przy stacjach w tym mieście.

  4. joahim

    Wydaję mi się jednak, że Niemcy też nie są rajem dla podatników.

  5. Wizard of Oz

    Pani Ola została lub zostanie ofiarą systemu. Pani Ala i tak wyjechała z kraju. System pozostał.

    @
    „Jakoś tak wszędzie gdzie ZUS nie jest przymusowy jest pięknie i chce się żyć.”

    Coś z tym rajem to chyba nie jest tak jak Pan pisze. Nie słyszałem, żeby nasi jednoosobowi biznesmeni uciekali tam płacić ZUS właśnie. Raczej robią to na wschodzie lub UK (jeśli się nie mylę).
    Nawiasem, może Pan się podpyta jak oni na tym wychodzą i zrobi mały wpis na blogu. Gdzie inwestują nadwyżki finansowe? Co myślą o przyszłości i planach emerytalnych? I czy dowiadywali się czy będą dostawali pełną kwotę „zachodniej” emerytury czy może pomniejszoną o przeliczniki złoty/waluta i może minus coś za pracę urzędnika w polskim ZUS i pracownika banku za obsługę przelewu?
    Ile lat muszą być „obywatelami” w danym kraju żeby dostać chociażby minimum. Dla przykładu: Skandynawia to chyba 10 lat by dostać minimum na osobę a 40 lat by uzyskać pełne prawa emerytalne.

    Pozdrawiam

  6. Stefan Kubiak

    Kamil, w Niemczech składki na ubezpieczenia społeczne (czyli wszystkie składowe składek na ZUS) są obowiązkowe, a system jest w 100% państwowy. Oczywiście miałeś pewnie na myśli kraj, gdzie nie ma polskiego ZUSu. Pytanie z czystej ciekawości: po co się wyjeżdża na stałe do Tajlandii? Czy tam zarabia się więcej, czy może są lepsze warunki dla biznesu?

  7. Krzysztof Majczyk

    System – prawo jest w Polsce nieudolne, ale czy to daje prawo do życia z oszustwa?
    To jest przykład biznesu który jest patologią, bo opartym na łamaniu prawa.
    Ta wykształcona pani Ala uczyniła z obejścia prawa biznes i sposób na życie, bo paliwo na rachunkach nie było zakupione jak zrozumiałem dla jej firmy a tym bardziej jej znajomych.
    Ta działalność nie jest żadnym biznesem jest oszustwem na skale 15.000 – 25.000 miesięcznie.
    Dziwię się że nie odróżnia pan biznesu od oszustwa!
    Mogę zrozumieć przedsiębiorcę który wlewa paliwo do swojego prywatnego samochodu zamiast do służbowego, bo pewnie załatwia też nim sprawy swojej firmy. Nie stawiajmy znaku równości pomiędzy małymi odstępami od prawa w biznesie jakie się zdarzają wszystkim bo nikt nie jest święty, a ludźmi którzy z takich praktyk uczynili główne źródło utrzymania i działalności.

  8. Kamil Cebulski

    @Stefan Kubiak
    Mylisz się. Niemieckiego ZUSU nie płacą ludzie, którzy prywatnie inwestują swoje pieniądze i potrafią udowodnić, że nie konsumują wszystkich zarobionych pieniędzy tylko inwestują i będą potrafili utrzymać się na starość. Innymi słowy bogaci nie muszą płacić. Inną ciekawostką jest to, że jak przedsiębiorca jest płatnikiem podatku VAT to z automatu już nie płaci ZUSU. I jest oczywiście wiele innych zwolnień. Tak, że przedsiębiorcy którzy chcą to płacą. A pracownicy ci zawsze mają przesrane.

  9. Marek Bernaciak

    @Krzysztof Majczyk: ma pan rację, że jest to oszustwo. Proszę tylko o małą prognozę: czy brak jakichkolwiek prób unikania systemu podatkowego będzie skutkował raczej totalną zapaścią gospodarczą i likwidacją firm, czy raczej spowoduje zmniejszenie obciążeń podatkowych, bo jak wszyscy będą płacili podatki uczciwie, to będą mogły być mniejsze?
    Wiarę w tę druga wersję widzę wśród moich znajomych, np. przedsiębiorców skupiających się wokół http://www.duszpasterstwotalent.pl/ – tylko ja sam raczej szykuję się na zwijanie firmy, bo płacę wszystkie podatki i na razie jadę dzięki błogosławieństwu Bożemu. Nie wiem sam, jak to się dzieje, że jeszcze mam na płacenie pensji, ZUS, i rozwój firmy. Wiem tylko, że zasuwam jak wariat i końca nie widzę. I oczywiście, nie przestanę płacić podatków, ale jak nie będzie innej szansy a system będzie niszczył przedsiębiorczość dalej, to wyjadę z Polski.
    Ja sam dodatkowo nie biorę dotacji, uważając, że branie dotacji jest grzechem:
    http://fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/branie_dotacji_jest_grzechem__30103
    I jak na razie, nie widzę, aby ktoś przedstawił argumenty, że nie mam racji. Tylko jeśli ja mam rację, to cały ten system jest oparty na grzechu i niemoralności. Więc Pana argumenty są do niczego, bo nawoływanie do moralności wśród totalnej amoralności jest chyba raczej nawoływaniem do tego, aby naiwniacy się zgłaszali do eutanazji, jak Indioci z opowiadania Lema.

  10. Marek Bernaciak

    I jeszcze @Krzysztof Majczyk: a dlaczego pisze pan eufemizmy, że „prawo jest w Polsce nieudolne”?
    Prawo w Polsce (i nie tylko) jest niemoralne! System jest oparty na przemocy, grabieży i zniewalaniu uczciwych tak, by nieuczciwi mogli sobie żyć na ich koszt. I tego Pan nie krytykuje?

  11. Tomasz Nowicki

    Hej!

    Chciałbym zainteresować Was inicjatywą Banku Przysług – najbardziej wpływowego banku na świecie, którego zadaniem jest pomoc w budowaniu sieci kontaktów, bo jak wiemy cały świat opiera się na kontaktach, o czym Kamil Cebulski pisze w swoich książkach 🙂

    Pracujemy nad wersją BETA – zapraszam osoby zainteresowane do współtworzenia Banku.

    Nasz adres to http://www.bankprzyslug.com

    Tomasz Nowicki

  12. heh

    Opowieść fajna, ale z palca wyssana. Na fakturze VAT paliwa widnieje numer rejestracji pojazdu. Także, nikt ze śmietnika nie wystawi faktury na Zenka, jeśli Zenek nie pojedzie samochodem firmowym po „śmieci”. Coś mi się zdaje, że Kamil chce opuścić Polskę bo to głupi kraj i nie ma w nim przyszłości. Lepiej przenieść się tam, gdzie są mądrzy ludzie i tam wydać swoje potomstwo, a nie w takiej Polsce…

  13. Tomek

    Rzeczywiście genialna opcja! Ja zyskam znacznie więcej bo aż 100% ze zwrotu podatku VAT. Jeszcze dzisiaj odwiedzę okoliczne śmietniki. Rezerwuję cały Lublin.

    PS. Kamil zawsze miał tendencję do szukania alternatywnych rozwiązań, które pomogą ominąć, uniknąć lub przynajmniej zmniejszyć koszty.

  14. Maciej Mikuła

    @Marek Bernaciak – widzę Cię pierwszy raz od naszych zajęć na AE w Poznaniu, miło Cię widzieć 🙂

    a wracając do sytuacji opisanej przez Kamila, jeżeli potraktujemy ten wpis jako zachętę do otwarcia głowy na nowe możliwości to jest to dobry artykuł.
    Jednak działanie Jego koleżanki jest nielegalne, ale w pewnych okolicznościach możliwe. Nie będę się nad tym tematem rozwodził, ale nie jest tajemnicą, że firmy transportowe i rolnicy korzystają z „dodatkowych” faktur, które są generowane przez stacje paliw (przecież nie każdy kto kupuje paliwo potrzebuje fakture lub bierze paragon)
    Aktualnie sprzedawcy na stacjach paliw pilnują paragonów z uwagi na wzmożone kontrole Urzędów Skarbowych, które kontrolują ich wydawanie, a nie wyobrażam sobie aby obsługa stacji paliw nie zareagowała na buszujących w śmietnikach stacji choćby z powodów wizerunkowych. Piszę to z pozycji osoby, która działa w „branży” (http://maciejmikula.pl)
    Jeżeli potraktować artykuł jako sposób na przełamanie schematów myślenia i próbę świeżego spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość to podpisuję się pod nim dwoma rękami.

  15. Katarzyna Wiącek

    Co wysyłasz to do Ciebie wraca, pomyślności i dostatku, zarówno wewnętrznego, jak i zewnętrznego Kamilu 😉

  16. Cześć
    Fajne opowiadanie. Chociaż – być może – gdzieniegdzie nieco przejaskrawione – a niektórzy się czepiają, że niekoniecznie w 100% zgodne z prawdą. To wszystko nie ma większego znaczenia, bo przekaz tej opowiastki – skądinąd z życia wziętej – jest aż nadto jasny i bezwzględny. A mianowicie – W Polsce od zawsze lepiej mieli – o wiele lepiej – kombinatorzy, aniżeli ludzie uczciwi.
    Cały system jest tak skonstruowany, że uczciwa przedsiębiorczość i jeszcze wychodzenie na swoje jest nie lada sztuką i wielu się poważnie zastanawia, czy w ogóle ma sens. To samo, jeśli chodzi o tzw. uczciwe stanowiska pracy etatowej, gdzie zapier…a się jak wół po 12 godzin dziennie, a starcza tego zaledwie na utrzymanie i 10 letniego volkswagena.
    Jak to jest, ze uczciwie harująca pierwsza Pani ( Ola czy inna – jedna z wielu) ledwie wiąże koniec z końcem, chociaż robi co może i jest przykładem pracowitości na medal, natomiast druga Pani ( może być Ala) prowadząc życie lekkie , łatwe i przyjemne – oszukuje polski system i żyje lepiej „pracując” znacznie mniej? Odpowiedź na to pytanie jest niestety kpiną z systemu, w którym żyjemy i ( jeszcze!) funkcjonujemy.
    Jak to jest, że Polska jest uznawana – przynajmniej tak słyszę w telewizornii codziennie – za jeden z najlepiej rozwijających się krajów w Europie obecnie, którego kryzys dosięgnął w mniejszym stopniu, niż gdzie indziej? Czy inne kraje europejskie mają u siebie pięć razy więcej kombinatorów i dlatego szybciej idą na dno czegoś, co nazywamy Eurolandią? Na to pytanie pewnie sam Balcerowicz nie potrafił by odpowiedzieć.
    Sam nie jestem ( jeszcze ) przedsiębiorcą, ale wiem – bo się tym interesuję – jak kolosalne są koszty pracy związane z zatrudnieniem i utrzymaniem pracownika w Polsce. Czy wobec tego może dziwić tak duża liczba firm opartych o tzw. samozatrudnienie?
    Czy lepiej jest kombinować i śmiać się z systemu, czy harować po 16 godzin na dobę i być bliskim zawału i rozpadu małżeństwa?
    Smutne pytania, smutne odpowiedzi. A może ktoś zna jakiś złoty środek – jak można uczciwie kombinować, żeby godnie żyć, pracować najwyżej 10 godzin dziennie i przy tym Państwa nie oszukiwać?

  17. Marta Skraburska

    Cześć. zainteresowało mnie, bo o kobietach 😀 Ja mieszkam w Niekczech. różni się to tym, że za 3 miechy państwo dopłaci mi do kursu, za mieszkanie, jedzenie i tzw. życie. W PL dopłacali mi rodzice. No, ale te trzy miesiące z meldunkiem i legalną pracą wcale nie były takie łatwe do utrzymania (zajęło mi to trochę ponad rok). Pracuję 8,5eu za godzinę na legalu, ale najlepiej zarabiało mi się 6/h u Turka, Także Kamilu… Jak się ma głowę na karku to se można. Doświadczenie zawsze łatwiej przełamuje bariery zakładania kolejnego biznesu. Ja po prostu chciałam być samodzielna. Nie mogłam czekać. Czy spanie w śmierdzącym Hostelu przez 3 miesiące i nielegalna praca za barem (w którym o hoho się działo, oj działo) to takie marzenie? A niestety nie ma na to rady, jak nie ma się kontaktów, doświadczenia i wiedzy.

Dodaj komentarz