Instytucja Fikcji Doręczeń

W stosunku do właściciela pojazdu urzędnik zastosował „instytucję fikcji doręczenia” mandatu za złe parkowanie, a potem się ludzie dziwią, że właściciel zastosował „instytucję fikcji zapłaty”. Chociaż w tym przypadku Instytucja Fikcji Doręczeń w oficjalnym liście urzędu to literacka samowolka niemniej jednak instytucja taka istnieje już przynajmniej ładnych kilkadziesiąt lat.

Dawniej ludzie tłumaczyli się, że tych ważnych listów nigdy nie otrzymali. Urzędnicy wprowadzili więc wymóg wysyłania pism listem poleconym, a więc takim, gdzie ktoś kwituje odbiór i tym samym znika tłumaczenie, że czegoś nie dostaliśmy.

Nie da się wprowadzać socjalizmu bez zwiększenia biurokracji, a jej wzrost zawsze skutkuje zwiększeniem liczby wysyłanych listów. Kto by ganiał za adresatem, dlatego też wprowadzono zasadę, że poczta trzyma 14 dni list polecony potem odsyła nadawcy, a jak czas minie to taki nieodebrany list polecony, traktuje się jako doręczony.

Taki system to de facto zakaz wyjeżdżania poza miejsce zamieszkania dłużej niż 13 dni pod groźbą uznania za winnego w każdej sprawie sądowej jaka w czasie do nas dotrze. W 2012 roku nieco się poprawiło w tym temacie. Od 4 lat możemy upoważnić kogoś do odbioru przesyłki z sądu! Taka nowoczesność u nas się pojawiła. Oczywiście nie za darmo.

Wcześniej, gdy nie było tych upoważnień to straciłem spokojnie kilkanaście tysięcy złotych i sporo czasu na wyjaśnianie spraw. Ile to wniosków do KRS musiałem ponownie składać, a każdy kilkaset złotych! Straszne to PO było, tak ułatwić 🙂

Ale do czego zmierzam. Od kiedy prowadzę działalność w UK to ze zdziwieniem zauważyłem, że urzędowe pisma są wysyłane zwykłym listem i traktowane jako doręczone i strasznie mi się to spodobało.

Do tej pory, gdy np. wyjeżdżałem na 6 tygodni do Zambii budować szkołę to po powrocie miałem grubą stertę awiz z poczty. Większość tych awiz była przeterminowana, a na nich nie pisało jaki do mnie list przyszedł, od kogo, ani co chciał. W wielu sprawach spokojnie mógłbym zareagować nawet po tych 14 dniach, gdybym tylko mógł ten list odebrać później. Ale się nie da. Masz tylko 14 dni na odebranie. Nawet gdy sąd wzywa cię na świadka na rozprawę, która odbędzie się za 3 miesiące. Nawet po 14 dniach przeterminowania nadal mogę jechać na rozprawę. Mogę na nią jechać nawet, jak dowiem się o niej dzień przed rozprawą, a więc po 75 dniach od wysłania listu. Czemu ten list nie może sobie po prostu czekać w mojej skrzynce lub na poczcie. Nawet jak o tym byciu świadkiem dowiem się po rozprawie to i tak pewnie karę zapłacę, ale przynajmniej skontaktuje się z sądem aby sprawdzić czy nie wystawiono za mną listu gończego czy nie nakazano siłą doprowadzić. Nawet przeterminowane sprawy się wyjaśnia.

Tak sobie teraz myślę, że te polecone mogli wprowadzić też po to, że listy ginęły na poczcie. Dostaję listy i takie i takie. Nie potrafię sobie przypomnieć sytuacji gdzie ktoś wysłał mi zwykły list, kartkę świąteczną, kartkę z wakacji i on by nie dotarł. Może gdybym pomyślał i popytał się to bym kilka znalazł. Poleconych z urzędu nie dotarło do mnie z wyżej wymienionych powodów spokojnie z 200. A jak jest u was? Czy skuteczność doręczania zwykłych listów jest większa niż poleconych?

Pewnie nie da się zrobić tak jak w Anglii. Miłość Polaków do pieczątek i poleconych jest za duża. Ale może dałoby się zrobić tak, że poleconego nadal traktowano by za doręczonego po 14 dniach, ale aby on sobie spokojnie na poczcie leżał, aż będzie odebrany? Albo, aby w momencie przeprowadzenia procedury „Instytucja Fikcji Doręczenia” wysłać zwykłym listem proste zawiadomienie w stylu „Cześć Kamil, tu Halinka z urzedu X, nasz polecony nie zastał Cię w domu, więc traktujemy go jako doręczony, a jeżeli chcesz wiedzieć o co chodziło to przedzwoń do mnie, albo wpadnij na kawę.”

P.S.
Uprzedzając komentarze. Zdaję sobie sprawę, że poczta oferuje usługę „Polecony do skrzynki”, która rozwiązuje część tego problemu. Nie o tym jest jednak ten post, a o skuteczności domyślnego zastosowania prawa.

6 komentarzy

  1. Geek

    A nie mozna wyslac informacji SMSem o fakcie nadania listu, a potem kolejnego o fakcie oczekiwaia na poczcie/doreczenia? Nawet jakby panstwo kupilo dla kazdego obywatela stosowne urzadzenie do odbioru tychze SMSow to i tak w rozliczeniu wyszloby na plus. Idac dalej, po co wysylac zawiadomienia urzedowe na papierze? Malo jest technologii, ktore pozwalaja szybciej i bardziej precyzyjnie poinformowac obywateli o toczcych sie postepowaniach urzedowych?

  2. DajMieBozeXXIWiek

    A co jakby faktycznie wejść w XXI wiek i dać możliwość ludziom kontaktowania się z wszystkimi instytucjami państwa poprzez internet? Podpis elektroniczny to staroć już. Zwykłe listy moglibyśmy zostawić jaskiniowcom. Niestety, takie rzeczy tylko w lekko wyśmianej ostatnio przez Ciebie Estonii. U nas „ten sam” ePUAP to porażka na całej długości…

  3. ZQW

    Nie porównujmy spraw nieporównywalnych. System brytyjski to system common law, u nas jest system prawa kontynentalnego. W systemie brytyjskim, twój los zależy od humoru sędziego, a w systemie kontynentalnym od tego czy złamiesz przepis czy nie. Jak nie złamałeś przepisu, to żaden sąd ci nic nie zrobi. System kontaktu z urzędem za pomocą listów poleconych mi się osobiście podoba. Mam 14 dni na odebranie listu, potem 7 dni na odpowiedź. Jak jakiś urząd przesyła mi e-maile, lub dzwoni to nie mam obowiązku z nimi rozmawiać, bo prawo nie przewiduje takiej formy kontaktów. Zresztą sam Kamilu, to opisywałeś na swoim blogu, jak się zachowywać w czasie kontroli z urzędu.

  4. Radek

    Naturalnie są i plusy i minusy. Choć myślę że to rozwiązanie polecony do skrzynki najlepiej zadziała. Słyszałem że w KC miały nastąpić zmiany dopuszczające kontakt w formie elektronicznej.

  5. Eli63

    „Polecony do skrzynki” nie działa, gdy na piśmie jest zaznaczony „odbiór osobisty” – a to dotyczy wszystkich sądówek. Faktycznie, jest rozwiązanie, żeby do urzędu wracała tylko zwrotka (odebrano-nieodebrano), a list czekał sobie na mnie poczcie.

  6. Jack

    Kamil w drugim akapicie nie doprecyzował myśli, mówiąc: „Urzędnicy wprowadzili więc wymóg wysyłania pism listem poleconym, a więc takim, gdzie ktoś kwituje odbiór”. Instytucja listu poleconego nie zawsze wymaga kwitowania odbioru. Są listy polecone, które wysyłane są do adresata bez konieczności wymaganego poświadczenia jego odbioru. Do takich listów można zastosować opcję „Polecony do skrzynki”, trzeba jedynie podpisać na swojej poczcie wniosek o wrzucanie do skrzynki listów poleconych, których nadawca nie żąda podpisu odbioru. Natomiast pozostałe listy polecone, tj. wysyłane za potwierdzeniem odbioru, m.in. z sądu, zusu, urzędu skarbowego, są wysyłane zawsze bądź przeważnie za pisemnym potwierdzeniem odbioru. I właśnie tutaj, jak zauważa Kamil, nie mamy możliwości odebrania tego listu za poświadczeniem odbioru, kiedy wyjeżdżamy z miejsca zamieszkania na dłużej niż 13 dni. Czyli, że jak pisze Kamil: „taki system to zakaz wyjeżdżania poza miejsce zamieszkania dłużej niż 13 dni pod groźbą uznania za winnego w każdej sprawie sądowej jaka w czasie do nas dotrze.” Osoba ZQW, która pisze w komentarzu, iz p;odoba JEJ się instygtucja listu poleconego, albo rzadko kiedy wyjeżdża z miejsca zamieszkania na dłużej niż 13 dni, albo lubi pławić się w socjaliźmie, albo lubi być trzymana na smyczy przez organ państwowy, albo po prostu jest urzędnikiem.
    A teraz kilka słów na temat postu Kamila. Takie domyślne zastosowanie prawa, wymyślone przez UE, może mieć miejsce tylko w niektórych krajach wschodniej części UE. Np w Polsce większość tzw społeczeństwa chce socjalizmu.

Dodaj komentarz do Geek Anuluj