Dodanie mniej opodatkowanej działalności

Śp. Krzysztof Habich, najwybitniejszy ekspert w dziedzinie optymalizacji podatków, której patronem jest św. Mamas, zrobił potężne zamieszanie, gdy zaczął oferować swoje usługi na rynku. Między innymi firmom opodatkowanym wtedy 40%, oferował otwarcie drugiej działalności, gdzie opodatkowania nie było. Tą branżą często był handel obligacjami państwowymi, które na tamten czas były zwolnione z podatku.

W wielkim skrócie. Jeżeli firma miała milion zysku to zgłaszał się do niej bogaty człowiek, który mówił. Zarobiliście milion, macie bardzo ładny wynik i zdolność kredytową. Jestem skłonny pożyczyć wam 10 milionów złotych, na jeden rok, na 10% rocznie. Odsetki w wysokości 1 miliona były kosztem firmy, co powodowało, że firma już zysków nie miała. Nie musiała więc płacić 40% od miliona, bo już takiego zysku nie miała.

Miała jednak w kasie 10 milionów i mogła w coś zainwestować. Wtedy pojawiał się w firmie drugi człowiek i oferował zainwestowanie w papiery wartościowe. Oferował, że ma do sprzedaży obligacje skarbu państwa za 10 milionów zł i mówił, że według jego szacunków, te obligacje będą za rok warte 11 milionów. Firmy wierzyły takiego doradcy inwestycyjnemu i rzeczywiście po roku sprzedawały te obligacje za 11 milionów, zarabiając 1 milion na czysto. Milion, który był zwolniony z podatku.

Oczywiście opisuję to tak w uproszczeniu. Odpowiednio ustawiając cyfry, procenty, prowizję można zbudować ciekawy mechanizm. A najciekawsze, że mechanizm ten opierał się na handlu obligacjami przedwojennymi, których rząd powiedział, że nie wykupi. Zyski z obrotu tymi obligacjami jednak nadal były zwolnione z podatków co sprawiło, że ich wartość na rynku rosła i rosła.

Dzisiaj, po wejściu w życie mnóstwa przepisów dotyczących majątku przedsiębiorcy mogą mieć inny problem. Jak udowodnić to, że się zarobiło. Kontrole przeważnie wyrzucają coś z kosztów sprawiając większe zyski. Jednak od wejścia w życie konfiskaty rozszerzonej potrafię sobie wyobrazić kontrolę, która doda coś do kosztów. Powie np. niemożliwym jest, aby programista zrobił to oprogramowanie za 1 tys. zł. To musi kosztować przynajmniej 100 tys. Nie masz więc zysku. A jak nie masz zysku to skąd miałeś pieniądze na to i tamto? I dupa. Oczywiście mało prawdopodobne, ale gdy ktoś się uweźmie … Nie zdziwiłbym się, gdybym za 2-4 lata w programie Państwo w Państwie zobaczył własnie takiego bohatera.

Zastanawiam się, jak na to spojrzałby Krzysztof Habich. Może jego metoda wykazywania zysków w branżach/sposobach mniej opodatkowanych będzie wydajniejsza. I tak myślę sobie jaka branża może być najmniej opodatkowana, bez jakiś większych kombinacji i doszedłem do wniosku, że może to być handel ebookami w jednoosobowej działalności rozliczającej się 3% ryczałtem od przychodów.

Ebooki mają tylko koszt wytworzenia, a kosztów kopiowania nie mają. Marża ogromna. Wydawnictwa sprzedają zwykłe książki do hurtowni z 50% rabatem. Ebooki można sprzedawać nawet z 90% rabatem. W takiej sytuacji, te 3% od obrotów, to często jest 3-5% od dochodów.

Kto wie. Może warto się tym zainteresować, aby dochody firmy zainwestować w wydawanie ebooków i zlecić żonie lub synowi znającemu się na Internecie ich sprzedaż? Wszak każdy przedsiębiorca ma doświadczenie na stworzenie naprawdę ciekawego poradnika o swojej branży. Trzeba by się bliżej przyjrzeć cyferkom.

4 komentarze

  1. Greg

    Jeżeli idzie o optymalizację podatków, to podatek zusowski ma być liczony od 2018 r. dla drobnych przedsiębiorców z przychodami do ok. 5000zł (2,5-krotność minimalnej) właśnie od wielkości przychodów i wynosić 22,5%. Sam podatek dochodowy dla tych przedsiębiorców ma wynieść 8,5%, co też jest sporym obniżeniem. Razem to dalej 31%, ale dużo, dużo mniej procentowo dla tych najmniejszych.

  2. Marian

    no ebuki, ale i gastro jest tez opodatkowane 3 czy 5% ryczałtu, right?

  3. Pytajnik

    No dobrze ale jeśli mam do opodatkowania 100 000 zł (sp. z o.o.) i kupuje za to w drugiej firmie (działalność gospodarcza) opodatkowanej ryczałtem e-booki które zamierzam sprzedawac to czy czasem nie staną sie one kosztem firmy dopiero w momencie sprzedaży a nie zakupu ?

  4. Jacek

    Ehh, Kamilu ja mniej więcej w tym czasie jak pisałeś ten artykuł musiałem jechać do sądu oddalonego od mojego domu o jakieś 160 km aby tłumaczyć, że tanio kupiłem używany samochód (6 lat temu). Wcześniej o ten sam samochód wzywały mnie jeszcze urząd celny i UKS. No jak coś można tanio kupić, jak to tak? I polemika pod tytułem bo ten samochód wg naszego rzeczoznawcy to dwa razy tyle powinien kosztować. No okazja proszę Pana, trzeba było brać. I w tym sądzie 8 świadków tak przyjechało. I po co?

Dodaj komentarz