Bezpośrednia przyczyna spowolnienia gospodarki – Nie chce nam się pracować. Tak szczerze. Po co?

Jak to kaczynski słusznie zauważył jestem bezpośrednią przyczyną spowolnienia gospodarki, a w dużej perspektywie chodzi o ludzi mniej więcej w mojej sytuacji. Nie chce nam się pracować. Tak szczerze. Po co?

To nie w kilku setkach tysięcy początkujących przedsiębiorców jest największy potencjał wzrostu, a w tych kilkunastu, może kilkudziesięciu tysiącach bardziej doświadczonych, tych którzy już coś osiągnęli. Jednak to, że początkujących jest więcej to o nich się mówi. Ciągle o ułatwieniach dla nich. O tych doświadczonych cisza.

Coś wam powiem. Jak ktoś jest początkujący to nie trzeba go motywować. Nie trzeba motywować do jedzenia głodnego człowieka. Jakakolwiek by przeszkoda nie była to ją pokona, nawet kosztem narażania życia działając w szarej strefie. I pewnie ten głód was też motywuje do działania. Mnie/Nas nie.

Nigdy nie sądziłem, że znajdę się w takiej sytuacji. Coś tam osiągnąłem, coś tam wiem, podróżuję, żyję wygodnie, a rzeczy zakopane 12 kroków na północ od starego dębu pozwolą mi spokojnie utrzymać taki poziom do statystycznej śmierci w wieku 74 lat. I nie mówię tutaj o jakiś tam pasywnych dochodach, a o twardej gotówce. Wiecie ile pokemonów można przez taki czas złapać? No chyba, że rząd dowie się, który to dąb :).

W podobnej sytuacji jest większość przedsiębiorców, którzy zatrudniają minimum 10-20 osób i działają na rynku od jakiegoś czasu. Ci ludzie nie muszą pracować. Robią to niejako z rozpędu. To bardziej firmy ich pchają, niż on je ciągną.

Nieświadomie od jakiegoś czasu rozmawiam z takimi przedsiębiorcami w podobny sposób jak ze swoimi „ofiarami” rozmawiał Francisco d’Anconia z Atlasa Zbuntowanego starając się namówić swoich rozmówców do zadania sobie pytania – Kim jest John Galt? Lub mówiąc mniej poetycko – człowieku zastanów się na chuj tak pracujesz. Od roku rządzą w Polsce najwięksi socjaliści od 27 lat, którzy prędzej czy później znajdą sposób, aby zabrać ci nie tylko to co zarabiasz, ale też to co już zarobiłeś.

Cała Polska w ciągu kilku ostatnich dni widziała sprawę Pani od kanapek ukaranej 200 zł mandatem. Nikt jednak nie widzi tego, a już na pewno nie zastanawia się dlaczego 46 letni przedsiębiorca z pomorskiego działający 16 lat na rynku i zatrudniający 19 osób pracuje zaledwie 3-4 godzin dziennie i nie inwestuje dalej.

Tacy ludzie piszą/myślą „Miałem budować małą fabryczkę tych *****, ale w sumie po co. Zwolniłem w zeszłym miesiącu 4 ludzi, prawie 1/5 załogi, cały dział sprzedaży, nowych klientów nie szukam, wiem, że beze mnie i działu sprzedaży to padnie prędzej czy później. Niech działa z rozpędu i dopóki wyciągam te kilka kilkanaście czy kilka tysięcy miesięcznie to niech działa. A jak przestanie zarabiać na siebie to sprzedam nieruchomości. … a dzisiaj wziąłem wnuczkę na wycieczkę. Łapaliśmy pokemony w parku …”

To co teraz napiszę może nie być grzeczne, może nawet aroganckie, ale w sumie arogancja to najwyższy poziom szczerości. Tacy ludzie jak ja czy ten przedsiębiorca o którym pisałem mają dużo większe szanse stworzenia „miejsca pracy” niż każdy początkujący młody przedsiębiorca. Działamy na rynku, mamy doświadczenie, znamy się na przepisach, umiemy czytać ludzi, zatrudniać ich i zwalniać, mamy znajomości. Prawda. Nie jesteśmy idealni, ale w porównaniu z 20 letnim człowiekiem z rocznym doświadczeniem i cieszącym się jak dziecko ze zniżki w zus-sie to wypadamy o niebo lepiej i zdecydowanie my mamy większe szanse, gdybyśmy mieli zakładać firmę od nowa. To nic osobistego. Tak po prostu działa doświadczenie i rachunek prawdopodobieństwa.

To, że początkujący mają pod górkę i państwo im utrudnia jest złe, ale to, że bogatym ludziom takim jak my się „nie chce” jest jeszcze większą tragedią.

Każdy ma święte prawo decydować o sobie, o tym co robi i na co poświęca swój czas. Jednak z drugiej strony nie żyjemy w próżni. To jak inni ludzie decydują o sobie ma wpływ na mnie i całą resztę społeczeństwa. Jeżeli zbieramy z wnuczką pokemony to nie tworzymy miejsc pracy. Dlatego w interesie każdego człowieka, zwłaszcza ludzi „wykluczonych”, takich właśnie jak Pani od Kanapek, która jest w długach, z rakiem, po chemioterapii bez szans na wielką karierę chociażby przez to, że najprawdopodobniej nie pożyje za długo jest to, aby bogaci ludzie woleli spędzać czas w swoich krajach, w swoich firmach, a nie na zbieraniu pokemonów z wnuczkami.

7 komentarzy

  1. anonim

    Mówisz że jeśli w kraju byłoby inaczej to chciało by ci się prowadzić firmę? A to nie tak że skoro faktycznie nie musisz, to po co to robić bez względu na to czy w kraju jest lepiej czy gorzej? Po co brać na siebie dodatkowe obowiązki, stres, skoro można tego nie robić?

  2. Ryszard Urbanowicz

    Nic dodać nicująć po co pracować,niech pójdą do opieki tylko skąd ta weźmie,no skąd od kaczora ,który pracą sie nie …….chch…j mu w dupę

  3. jogurt

    smutne to ze dopadła cię kamilu depresja, jak wielu przedsiębiorców, którzy kiedyś coś osiągneli. poczytaj historię takich osób lub popytaj o nich, bo nie są zbyt optymistyczne…

  4. Max

    Idealny tekst… Moge tez sie zaliczyc do tej grupy co sie dorobila i teraz juz mi sie nie chce, bo po co…

  5. Czarli

    Po to jest inflacja żeby gonić do pracy. Jak kiedyś nagle wszystko to co macie straci wartość to znowu do pracy zagoni was system i głód.

  6. Piotr

    Czcigodnie nam panujący jarosław (tutaj wstaw jakikolwiek epitet) jasno powiedział że nie interesuje go wzrost gospodarczy, ale jego wydumana „sprawiedliwość społeczna”. Owocem tej sprawiedliwości jest to, że najbardziej opłaca się produkować dzieci.

    Ale głowa do góry Kamilu, będziesz żyć dłużej niż 74 lata, dla naszych roczników będzie już powyżej 80 lat. Przez te dodatkowe lata będziemy mogli dłużej delektować się owocami tej polityki.

  7. tauek

    mam podobne odczucia w tym temacie, co prawda nie mam firmy tylko jestem rolnikiem, ale gdy zorientowałem się, że prawdziwa produkcja rolnicza przeszkadza w pobieraniu dopłat do produkcji rolniczej to zlikwidowałem swoją hodowlę bydła mięsnego (miałem 60 sztuk, czyli produkcja 20ton wołowiny rocznie), kupiłem trochę byle jakiej ziemi i żyje w zasadzie tylko z dopłat. Nie powiem, jest bardzo wygodnie, bo 3 miesiące pracy a potem wolne, kokosów nie ma ale jest wygodnie. „Aby do dopłat”. Problem w tym, że nie ma żadnej satysfakcji, żadnej radości z jakiegoś ulepszania, żadnej wartości dodanej, żadnego rozwoju. Można by coś zrobić, ale po co…

Dodaj komentarz do anonim Anuluj